Główny Urząd Statystyczny podał w środę, że stopa bezrobocia w Polsce wyniosła we wrześniu 5 proc. Potwierdził tym samym szacunki Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej z początku miesiąca. Resort ten szacował przy tym, że liczba zarejestrowanych bezrobotnych na koniec września spadła do najniższego poziomu od 1990 r., czyli do 771 tys. GUS podał tymczasem, że jest ich jeszcze mniej, bo nieco poniżej 770 tys.
Społeczeństwo się starzeje, a rynek pracy pustoszeje
Te liczby to jednak tylko część prawdy o polskim rynku pracy. Coraz głębszą rysę kreśli bowiem na nim demografia. Widać ją choćby w zderzeniu tego, co dzieje się w urzędach pracy z danymi o zwolnieniach grupowych. Zwolnień przybywa, jest ich przy tym znacząco więcej niż przed rokiem. Wedle wyliczeń „Rz” opartych na danych resortu rodziny, pracy i polityki społecznej tylko w okresie pierwszych ośmiu miesięcy tego roku liczba zaplanowanych zwolnień grupowych była o 40 proc. wyższa niż przed rokiem. Liczba zwolnionych pracowników urosła aż o 56 proc.
Z rynku pracy schodzi więcej osób, niż na niego wchodzi. To właśnie efekt niekorzystnych zmian demograficznych i starzenia się naszego społeczeństwa.
Tymczasem liczba osób, które straciły pracę z winy pracodawcy, jest w statystykach bezrobocia mniejsza niż rok wcześniej i to wyraźnie. Jak to możliwe? Po prostu z rynku pracy schodzi więcej osób, niż na niego wchodzi. To właśnie efekt niekorzystnych zmian demograficznych i starzenia się naszego społeczeństwa.