Sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą. Zdążyliśmy się przyzwyczaić, że gdy uda się przyciągnąć wielką inwestycję do Polski, politycy grzeją się w jej blasku. Przecinanie wstęg, wbijanie łopat i zapewnienia o setkach nowych miejsc pracy pokazują ich skuteczność i troskę o państwo. Kiedy coś pójdzie nie tak, znikają, twierdząc, że sprawa ich nie dotyczy, że to wina poprzedników lub błędnych decyzji mitycznych urzędników niższego szczebla, na które nie mieli wpływu.
Dlaczego Australijczycy nie mogli zbudować w Polsce kopalni? I czy podatnicy będą musieli teraz za to zapłacić
We wtorek Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy uznał, że Polska naruszyła umowy i traktaty w sprawie projektu wydobywczego Jan Karski. Wyrok przyznaje australijskim inwestorom z firmy GreenX Metals astronomiczne odszkodowanie w kwocie 1,3 mld zł, które będą musieli zapłacić podatnicy za straty poniesione przez koncern w związku z niewywiązaniem się przez polską stronę z umów.
Czytaj więcej
Kurs GreenX Metals (dawniej Prairie Mining Limited) notuje gigantyczne wzrosty na GPW. Sięgają one już 28,6 proc. po godzinie 13. W tle pojawiają się medialne przecieki o trwającym postepowaniu arbitrażowym.
Już w 2017 roku sfrustrowani opieszałością decyzyjną naszego państwa Australijczycy, którzy mimo zaangażowania finansowego i projektowego otrzymywali sprzeczne komunikaty co do możliwości uzyskania pozwoleń na realizację inwestycji, grozili, że mogą domagać się wysokiego odszkodowania. Nie wyciągnięto z tego wniosków, nie próbowano szukać rozwiązań polubownych, kiedy uznano, że w interesie RP leży, aby biznesem wydobywczym zajęły się rodzime spółki. Decyzje polityczne szybko przekształciły się w plątaninę działań legislacyjnych i administracyjnych urzędników Ministerstwa Środowiska, co doprowadziło do utraty koncesji przez inwestorów.
I życie toczyło się dalej. Rachunek przyszedł po kilku latach. Trybunał uznał, że doszło do naruszenia międzynarodowych i dwustronnych umów chroniących zagranicznych inwestorów. Polski podatnik musi zapłacić 1,3 mld zł, a winnych tej całej sytuacji brak, bo odpowiedzialność rozmywa się w gąszczu wspomnianych urzędniczych decyzji i działań.