Prof. Andrzej Wojtyna opublikował w „Rzeczpospolitej” (11.06.2024) zdumiewający tekst pod tytułem „Problem trzech ciał w NBP”. Tekst jest zdumiewający, gdyż pod pretekstem szukania rozwiązania instytucjonalnych problemów NBP autor lobbuje za utworzeniem nowego organu NBP, w oczywisty sposób niekonstytucyjnego [prof. Wojtyna zaproponował stworzenie apolitycznej oversite board, która pilnowałaby, by prezes i zarząd NBP właściwie wywiązywali się ze swojego mandatu – red.]. Choć autor na pewno zdaje sobie sprawę, że w najbliższych latach nie ma perspektyw jakichś zmian konstytucji. Sam to przyznaje, ale nie powstrzymuje go to przed snuciem rozważań w stylu ekonomii politycznej socjalizmu, jakie to problemy powstanie czwartego ciała w NBP mogłoby rozwiązać.
To podobieństwo stylów polega na tym, że określa się tylko pożądany efekt postulowanych rozwiązań instytucjonalnych, bez uzasadnienia, dlaczego te postulowane rozwiązania miałyby lepiej niż dotychczas realizować wyznaczone cele. Mniej więcej na takiej właśnie zasadzie uzasadniano wyższość gospodarki centralnie planowanej nad gospodarką rynkową.
Mętna koncepcja
W artykule prof. Wojtyny argumentem za powołaniem nowego organu ma być istnienie podobnych organów w innych krajach (bez sprecyzowania ich kształtu i określenia, który z nich byłby dobrym wzorem dla Polski) oraz kilka artykułów wskazujących na konieczność przedefiniowania tradycyjnego modelu banku centralnego, jego mandatu i celów. Także w tym przypadku nie wskazuje on, jak ten nowy model i nowe cele banku centralnego powinny wyglądać, a przecież nie ma w tej sprawie jednomyślności.
Samo wskazanie na potrzebę stosowania w pewnych sytuacjach instrumentów quasi-fiskalnych w żaden sposób nie uzasadnia powstania tego, jak je nazywa autor, „czwartego ciała”, bo ich istnienie było już akceptowane przez RPP III kadencji, a zastosowane – niestety w sposób niezgodny z prawem – przez Adama Glapińskiego za V kadencji RPP.
Z tą mętną ogólnikowością koncepcji kontrastuje precyzyjne określenie przeciwników pomysłu: Balcerowicza, Kawalca, Gomułki, Gadomskiego i mnie, nazywając nas „intelektualnym kręgiem Balcerowicza”. Nie wiem, jak inne osoby z tak zdefiniowanego kręgu, ale mnie prof. Wojtyna o zdanie ani w sprawie jego pomysłu, ani mojej oceny poglądów Balcerowicza nie pytał. Przypomnę tylko, że w 2004 r. zrezygnowałem ze stanowiska wiceprezesa NBP, bo nie zgadzałem się na sposób prowadzenia polityki monetarnej przez mojego szefa Leszka Balcerowicza. Mieliśmy też skrajnie odmienne opinie w kwestii zmian w OFE (w tej sprawie to raczej prof. Wojtyna znajdował się w kręgu intelektualnym Balcerowicza) czy polityki antycyklicznej zarówno rządu, jak i banku centralnego, za co z kolei krytykował mnie Gadomski.