Ancyparowicz, Podkaminer: Na pochyłe drzewo…

Żadnego „złamania ustawy” nie było – bronią Adama Glapińskiego jego doradcy.

Publikacja: 27.03.2024 04:30

Ancyparowicz, Podkaminer: Na pochyłe drzewo…

Foto: Jorit Aust

Dr Andrzej Bratkowski (członek Rady Polityki Pieniężnej w latach 2010–2016, wiceprezes NBP w latach 2000–2004) dołączył ostatnio do krytycznych recenzentów działalności prof. Adama Glapińskiego („Jak demokratycznie pozbyć się szkodliwego prezesa NBP”, „Rzeczpospolita”, 19.03.2024). Sympatyzując z różnorakimi zarzutami natury niemerytorycznej kierowanymi pod adresem obecnego prezesa NBP, stwierdza on jednak, że nie mogą one stanowić uzasadniającej podstawy do ciągania go po trybunałach.

Niemniej dr. Bratkowskiemu wydaje się, że „złapał” prezesa (dlaczego nie całą poprzednią RPP?) na gorącym uczynku. Twierdzi on bowiem, że „zakup obligacji [skarbowych] zwiększał płynność banków, ale w tym samym czasie NBP emitował własne bony, zmniejszając ją. Więc nie o płynność banków chodziło, tylko o operację finansowania wydatków rządowych. I to było złamanie ustawy”.

Dr Bratkowski popełnia błąd wynikający prawdopodobnie z nieuważnej lektury sprawozdań NBP. Otóż w 2020 r. NBP istotnie kupował obligacje skarbowe oraz emitował też własne bony. Rzecz w tym, że nie „w tym samym czasie”. Skup obligacji był w marcu i kwietniu – wtedy płynność banków kurczyła się w zatrważającym tempie (por. wykres). Ta tendencja została wtedy zahamowana – po części dzięki zakupom obligacji. A także dzięki innym, dodatkowym, działaniom NBP zasilającym banki komercyjne oraz dzięki obniżeniu stopy rezerwy obowiązkowej.

Z czasem wszystkie te działania doprowadziły do normalizacji sytuacji płynnościowej. Pewną rolę odegrał też wzmożony napływ walut obcych – wymienianych przez NBP na złote finalnie lądujące w bankach.

Wtedy dopiero potrzebą chwili stało się zwiększenie emisji własnych bonów NBP – kontrolowanie poziomu nadpłynności systemu bankowego. Per saldo zobowiązania NBP wobec krajowych monetarnych instytucji finansowych z tytułu operacji polityki pieniężnej spadły w 2020 r. o 2,8 mld zł. Dla porównania, zobowiązania te wzrosły o 33,9 mld zł w 2021 r.

Reasumując, jedyny konkretny zarzut stawiany prof. Glapińskiemu przez dr. Bratkowskiego okazuje się nic niewart. Żadnego „złamania ustawy” nie było. Pan Bratkowski nie docenił mądrości opinii wyrażonej swego czasu przez prof. Joan Robinson: „czas wymyślono po to, by różne rzeczy nie wydarzały się jednocześnie”.

Korzystając z okazji, warto się zastanowić nad ewentualnymi skutkami powstrzymania się przez NBP od zakupu obligacji skarbowych. Nie sądzimy, by odwiodło to rząd od dystrybucji („rozdawnictwa”) pieniędzy pilnie potrzebnych firmom i gospodarstwom domowym („tarcze covidowe” itp.). Problem polegałby na znalezieniu innego niż NBP chętnego na obligacje wartością odpowiadające owym realizowanym już programom „rozdawniczym”.

Ze znalezieniem chętnych na rynku krajowym byłyby oczywiste problemy (por. wykres). W dodatku plasowanie tych obligacji na rynku krajowym niosłoby ryzyko wzrostu rynkowych stóp procentowych. To niweczyłoby strategię NBP, która zakładała wtedy radykalną obniżkę stóp.

Z kolei plasowanie tych obligacji na rynku zagranicznym byłoby nie tylko bardziej kosztowne (dla budżetu państwa). Co gorsza, implikowałoby ono dalszy wzrost napływu walut obcych i niepożądane (naonczas) umacnianie się złotego. Komicznym finalnym skutkiem uplasowania obligacji za granicą byłoby to, że pozyskane w ten sposób środki trzeba byłoby wymienić na złote – nie gdzie indziej, jak właśnie w NBP! Bilans NBP wzrósłby o mniej więcej tyle samo, co w przypadku zrealizowanego faktycznie odkupu tych obligacji od banków krajowych.

Autorzy są doradcami prezesa NBP. Grażyna Ancyparowicz była członkinią RPP w latach 2016–2022. Tekst wyraża prywatne opinie autorów.

Opinie publikowane w „Rzeczpospolitej” są elementem debaty publicznej i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy redakcji.

Dr Andrzej Bratkowski (członek Rady Polityki Pieniężnej w latach 2010–2016, wiceprezes NBP w latach 2000–2004) dołączył ostatnio do krytycznych recenzentów działalności prof. Adama Glapińskiego („Jak demokratycznie pozbyć się szkodliwego prezesa NBP”, „Rzeczpospolita”, 19.03.2024). Sympatyzując z różnorakimi zarzutami natury niemerytorycznej kierowanymi pod adresem obecnego prezesa NBP, stwierdza on jednak, że nie mogą one stanowić uzasadniającej podstawy do ciągania go po trybunałach.

Niemniej dr. Bratkowskiemu wydaje się, że „złapał” prezesa (dlaczego nie całą poprzednią RPP?) na gorącym uczynku. Twierdzi on bowiem, że „zakup obligacji [skarbowych] zwiększał płynność banków, ale w tym samym czasie NBP emitował własne bony, zmniejszając ją. Więc nie o płynność banków chodziło, tylko o operację finansowania wydatków rządowych. I to było złamanie ustawy”.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację