O zmarłych należy mówić albo dobrze, albo w ogóle. Przypomnę więc, że kiedy ponad dekadę temu Berlusconi po raz trzeci i ostatni tracił władzę we Włoszech, wyraziłem w felietonie specyficzne uznanie dla jego roli w historii Włoch. Napisałem, że każda epoka, nawet epoka upadku, ma swojego bohatera. A bohaterem gospodarczego i politycznego upadku Włoch w ciągu minionego 30-lecia był właśnie Silvio Berlusconi, który przez 12 lat rządził jako premier, do końca życia nie dając się zepchnąć ze środka sceny.
Włochy miały okres swojego cudu gospodarczego, ale cud ten miał miejsce na długo przedtem, zanim Berlusconi został premierem. Kiedy w 1957 r. powstawała EWG, były najniżej rozwiniętym krajem zachodniej Europy, z PKB na głowę mieszkańca o 25 proc. niższym niż w Niemczech i we Francji. Miały też swój własny, niepowtarzalny model rozwoju. Polityka była polem niekończącej się wojny. Instytucje publiczne były rozpaczliwie nieefektywne, co stwarzało pole do popisu dla umiejących korzystać z luk prawnych rzutkich przedsiębiorców (jednym z symboli sukcesu był w latach 80. potentat branży medialnej Silvio Berlusconi).
Nieformalne instytucje zastępowały państwo na Północy, ale hamowały rozwój na dwukrotnie uboższym Południu. Finanse państwa zamykały się chronicznymi deficytami sięgającymi 10 proc. PKB, ale realna wartość długu publicznego nie rosła, co rok pożerana przez 10-proc. inflację.
Ekonomiści byli zdumieni: zgodnie z ich wiedzą taki model gospodarczy nie mógł przynieść trwałego rozwoju. A tymczasem kiedy w 1990 r. upadał mur berliński, Włochy dzięki dekadom szybkiego wzrostu PKB zrównały się już gospodarczo z Niemcami i Francją, a wyprzedziły zdecydowanie Wielką Brytanię.
Kiedy Silvio Berlusconi zostawał po raz pierwszy premierem, włoski PKB na głowę mieszkańca był równy niemieckiemu. Ale mimo przyjęcia euro i wyhamowania inflacji ich model rozwoju wcale nie ulegał zmianie. Nadal dominowały w nim nieefektywne instytucje państwa, nadal utrzymywała się przepaść między Północą i Południem. Wykorzystując swoje medialne imperium, Berlusconi stale przypominał rodakom, jak wysokim poziomem życia mogą się cieszyć. Ale nie zrobił nic, aby zmienić zły model rozwoju.