Witold M. Orłowski: Cień Silvia Berlusconiego

We wtorkowej „Rzeczpospolitej” opublikowałem artykuł o złych zmianach modelu rozwoju gospodarczego Polski. Odejście Silvia Berlusconiego jest okazją, by wrócić do tego tematu.

Publikacja: 15.06.2023 03:00

Włosi żegnają Silvio Berlusconiego

Włosi żegnają Silvio Berlusconiego

Foto: AFP

O zmarłych należy mówić albo dobrze, albo w ogóle. Przypomnę więc, że kiedy ponad dekadę temu Berlusconi po raz trzeci i ostatni tracił władzę we Włoszech, wyraziłem w felietonie specyficzne uznanie dla jego roli w historii Włoch. Napisałem, że każda epoka, nawet epoka upadku, ma swojego bohatera. A bohaterem gospodarczego i politycznego upadku Włoch w ciągu minionego 30-lecia był właśnie Silvio Berlusconi, który przez 12 lat rządził jako premier, do końca życia nie dając się zepchnąć ze środka sceny.

Włochy miały okres swojego cudu gospodarczego, ale cud ten miał miejsce na długo przedtem, zanim Berlusconi został premierem. Kiedy w 1957 r. powstawała EWG, były najniżej rozwiniętym krajem zachodniej Europy, z PKB na głowę mieszkańca o 25 proc. niższym niż w Niemczech i we Francji. Miały też swój własny, niepowtarzalny model rozwoju. Polityka była polem niekończącej się wojny. Instytucje publiczne były rozpaczliwie nieefektywne, co stwarzało pole do popisu dla umiejących korzystać z luk prawnych rzutkich przedsiębiorców (jednym z symboli sukcesu był w latach 80. potentat branży medialnej Silvio Berlusconi).

Nieformalne instytucje zastępowały państwo na Północy, ale hamowały rozwój na dwukrotnie uboższym Południu. Finanse państwa zamykały się chronicznymi deficytami sięgającymi 10 proc. PKB, ale realna wartość długu publicznego nie rosła, co rok pożerana przez 10-proc. inflację.

Ekonomiści byli zdumieni: zgodnie z ich wiedzą taki model gospodarczy nie mógł przynieść trwałego rozwoju. A tymczasem kiedy w 1990 r. upadał mur berliński, Włochy dzięki dekadom szybkiego wzrostu PKB zrównały się już gospodarczo z Niemcami i Francją, a wyprzedziły zdecydowanie Wielką Brytanię.

Kiedy Silvio Berlusconi zostawał po raz pierwszy premierem, włoski PKB na głowę mieszkańca był równy niemieckiemu. Ale mimo przyjęcia euro i wyhamowania inflacji ich model rozwoju wcale nie ulegał zmianie. Nadal dominowały w nim nieefektywne instytucje państwa, nadal utrzymywała się przepaść między Północą i Południem. Wykorzystując swoje medialne imperium, Berlusconi stale przypominał rodakom, jak wysokim poziomem życia mogą się cieszyć. Ale nie zrobił nic, aby zmienić zły model rozwoju.

Kiedy w 2011 r. po raz ostatni opuszczał gabinet premiera, PKB był o 20 proc. poniżej poziomu Niemiec, dziś luka sięga już 30 proc. Powróciły potężne deficyty budżetowe, dług publiczny sięga 145 proc. PKB, a sektor bankowy uważany jest za najsłabszy w Unii. Spadek pozycji Włoch stale się pogłębia: od 1990 r. są najwolniej rozwijającym się krajem Unii, a poziom PKB nie zwiększył się od 20 lat. Dziś trudno powiedzieć, czy w gorszym stanie jest włoska scena polityczna czy tkwiąca w wieloletniej stagnacji gospodarka.

We wtorkowym artykule wskazywałem, że w ostatnich latach Polska wyraźnie zmierza w stronę podobnie złego modelu rozwoju jak włoski. I że rachunki do zapłacenia za to przyjdą, choćby nawet telewizja publiczna równie skutecznie jak stacje telewizyjne należące do Silvia Berlusconiego przekonywała nas, że mamy w kraju cud gospodarczy.

O zmarłych należy mówić albo dobrze, albo w ogóle. Przypomnę więc, że kiedy ponad dekadę temu Berlusconi po raz trzeci i ostatni tracił władzę we Włoszech, wyraziłem w felietonie specyficzne uznanie dla jego roli w historii Włoch. Napisałem, że każda epoka, nawet epoka upadku, ma swojego bohatera. A bohaterem gospodarczego i politycznego upadku Włoch w ciągu minionego 30-lecia był właśnie Silvio Berlusconi, który przez 12 lat rządził jako premier, do końca życia nie dając się zepchnąć ze środka sceny.

Pozostało 82% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację