Program 500+, który rusza od 1 kwietnia, jest kolejnym z obowiązującego już katalogu wsparcia dla rodzin w Polsce. Podniesie on poziom świadczeń rodzinnych o około 1 pp. w stosunku do PKB i jest on programem stricte transferowym. Rozwiązania globalne w tym zakresie są bardzo zróżnicowane. Kryteria doboru beneficjentów programu zależne są od: liczby i charakterystyk dzieci (progresywność względem liczby, regresywność względem wieku), dochodu (regresywność), statusu związki rodziców, miejsca zamieszkania (w krajach rzadko zaludnionych), sytuacji na rynku pracy w regionie. Stosowane rozwiązania oparte są z reguły na wielu kryteriach jednocześnie. I tak: w Norwegii dostać można pieniądze na każde dziecko, jeśli mieszka się daleko na północy; we Francji nie obowiązuje dopłata za pierwsze dziecko; w Danii z kolei wysokość dodatku obowiązującego na każde dziecko zmienia się w zależności od wieku dziecka (dzieci najmłodsze otrzymują najwyższą dopłatę), podobnie zresztą jak w Austrii; w Hiszpanii dopłata zależna jest od stopnia niepełnosprawności dziecka (ale transfer przyznany jest dla każdego); we Włoszech eksponowane są progi dochodowe; w Szwajcarii w pewnych kantonach można dostać dodatek edukacyjny dla dziecka. Z uwagi na zróżnicowanie kryteriów, porównywanie programów jest trudne i w formie opisowej nie prowadzi w zasadzie do żadnych wniosków oprócz stwierdzenia wielości kryteriów wypłaty transferów na dzieci.
Dużo ciekawsze, choć naszym zdaniem metodologicznie nierówne , są badania dotyczące skutków programów dopłat do dzieci. Prowadzone są one w kilku nurtach: i) wpływu na dzietność i charakterystyki populacji kobiet w kraju, ii) wpływu na charakterystyki populacji dzieci, iii) wpływu na wzorce konsumpcyjne i oszczędnościowe.
Z perspektywy długookresowych skutków programu 500+ podstawowe znaczenie mają pierwsze 2 nurty. Ogólnie badania potwierdzają marginalnie pozytywny wpływ na dzietność, negatywny wpływ na aktywność zawodową kobiet, pozytywny wpływ na wyniki szkolne dzieci, zwłaszcza w społeczeństwach o znacznym poziomie ubóstwa. W szczególności jednak wpływ na dzietność jest niewielki. W przypadku programu 500+ należałoby go szacować na dodatek do dzietności rzędu 0,2-0,3 z poziomu bieżącego wskaźnika 1,3. Co ciekawe, większy wpływ na dzietność występuje wśród rodzin wielodzietnych i ubogich (badania dot. Kanady, Izraela, Węgier). Ten wynik wydaje się potwierdzać nasze prywatne dedukcje związane z programem dopłat i z rosnącą (nie malejącą) krańcową wartością dopłaty na dziecko z uwagi na spory udział kosztów prawie stałych w utrzymaniu rodziny.
Trzeci nurt badań jest bardziej istotny dla funkcjonowania gospodarki w krótkim terminie. Krańcowa skłonność do wydatkowania środków z 500+ powinna zależeć od percepcji trwałości programu wśród beneficjentów. Rozumowanie można śmiało prowadzić w kontekście rozróżnienia dochodu trwałego i jednorazowego dodatku. Tym większa będzie skłonność do konsumpcji, im bardziej trwały charakter zyska płatność w oczach beneficjentów. Z politycznego punktu widzenia, popularny społecznie program bardzo ciężko będzie wycofać nawet przy zmianie władzy. Z tego powodu można domniemywać, że stanie się on trwałym elementem krajobrazu w polskiej polityce gospodarczej. Taką percepcję może on uzyskać stopniowo wśród gospodarstw domowych. Tym niemniej należy zwrócić uwagę, że programy funkcjonujące w innych krajach były jednak na przestrzeni lat modyfikowane. Konieczność przyszłej modyfikacji programu postulują także niektóre media, opierając się na dostosowaniu programu (progi dochodowe itp.) do sytuacji fiskalnej. Takie informacje powinny osłabiać percepcję trwałości programu. Tym niemniej można założyć, że znaczna część programu 500+ zostanie bezpośrednio skonsumowana, a krańcowa skłonność do konsumpcji rosnąć będzie odwrotnie proporcjonalnie do dochodu rozporządzalnego (bogatsi oszczędzą więcej).
Twierdzenie to komplikują jednak badania ekonomii behawioralnej. Otóż, transfer od rządu „na dzieci" może być przez gospodarstwa domowe szufladkowany (labelling effect) i przyporządkowywany do działań na rzecz dobra owych dzieci. W przypadku konsumpcji oznaczałoby to przeważenie wydatków na towary i usługi związane bezpośrednio z dziećmi (a nie potrzebami dorosłych) związane. Taka swoista krótkowzroczność przyczyniałaby się do wzmocnienia kanału konsumpcyjnego z koncepcji dochodu trwałego. Niektóre badania sugerują, że efekt ten wystąpił w Holandii (proporcjonalne zwiększenie wydatków na zakupy ubrań dziecięcych), niektóre falsyfikują go na gruncie doświadczeń brytyjskich (dość często odnajdywane i silnie statystycznie istotne zwiększenie wydatków na alkohol, na który przeznaczono od czwartej części dodatkowego dochodu do nawet połowy).
Szufladkowanie może jednak równie dobrze zmniejszać efekt konsumpcyjny. Gdy gospodarstwa domowe charakteryzują się dalekowzrocznością, efekt znaczenia transferu na dzieci może skutkować przeważającym wzrostem oszczędności, i to tych przeznaczonych na realizację długoterminowych celów (programy oszczędnościowe na zakup domu, fundusze na edukację dzieci). Pozytywne efekty tego typu zweryfikowano w Niemczech, gdzie około 80% dodatkowego dochodu trafiało na konta oszczędnościowe.