Resorty zdrowia i sprawiedliwości zapewniają, że pracują nad zmianą znowelizowanego art. 155 kodeksu karnego, by lekarz za nieumyślne spowodowanie śmierci nie trafiał do więzienia. Lekarze do tych zapewnień podchodzą jednak nieufnie. – Wyjaśnienia Ministerstwa Sprawiedliwości nie wykluczają, że lekarz, który popełni błąd medyczny, jakiego efektem jest nieumyślne spowodowanie śmierci, może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej z art. 155 kodeksu karnego i zostać skazany nawet na 15 lat więzienia. Tymczasem zgony pacjentów z powodu zdarzeń niepożądanych są problemem wszystkich systemów ochrony zdrowia na świecie. Niemieckie kasy chorych publikują raporty, z których wynika, że rocznie w szpitalach na skutek zdarzeń niepożądanych dochodzi do średnio 19 tys. zgonów, a według międzynarodowych danych dotyczą ok. 10 proc. hospitalizowanych – tłumaczy dr Jerzy Wyszumirski, przewodniczący Związku Zawodowego Anestezjologów.
Czytaj także: Podwyżki wynagrodzeń nie powstrzymały exodusu lekarzy z Polski
ZZA oficjalnie zaapelował do ministrów zdrowia Łukasza Szumowskiego i sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry o pilną nowelizację przepisu, który jego zdaniem może doprowadzić do emigracji lekarzy. Anestezjologów ten przepis może dotknąć w sposób szczególny, bo na oddziale intensywnej terapii (OIOM) umiera ok. 30 proc. pacjentów.
– A taki przepis może ośmielić prokuraturę do wysnucia wniosku, że pacjent zmarł z powodu błędu lekarza – mówi dr Wyszumirski. I dodaje, że taki przepis odbije się przede wszystkim na pacjentach: – Lekarze będą bali się kogoś nie przyjąć na SOR czy na OIOM, co sprawi, że oddział się zatka, a dla osób naprawdę potrzebujących pilnej pomocy nie będzie miejsca. Przepełnione szpitale zamienią się w pole bitwy. Takie sankcje nie służą nikomu – mówi dr Wyszumirski. Uważa, że w Polsce powinno się dążyć do systemu „no-fault", który zachęca do zgłaszania błędów, nie przewidując sankcji. Błędy są potem analizowane przez cały personel szpitala, co pozwala zmienić procedury i uniknąć błędów w przyszłości.