W piątek większość członków doradzającej premierowi Mateuszowi Morawieckiemu w sprawie walki z COVID-19 Rady Medycznej złożyła rezygnacje. W poniedziałek minister zdrowia Adam Niedzielski przekazał, że wraz z szefem rządu bezskutecznie nakłaniał ekspertów do wycofania dymisji, zapowiedział też powołanie nowej rady i rozszerzenie jej formuły - w skład nowego ciała doradczego mają wejść także ekonomiści i specjaliści.
Wieczorem o powody swego odejścia z Rady Medycznej pytany w TVN24 był dr Konstanty Szułdrzyński, szef Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii w CSK MSWiA w Warszawie. - Można zacytować Herberta, że "w gruncie rzeczy to była sprawa smaku, w którym są włókna duszy i chrząstki sumienia" - odparł. - Trudno patrzeć na to, co się dzieje, na te ogromne liczby zgonów i traktować to wyłącznie jak statystyki, które są wygłaszane codziennie bardzo poważnym tonem - dodał.
Czytaj więcej
W szczycie piątej fali koronawirusa ośrodki współpracujące z Ministerstwem Zdrowia prognozują do 140 tys. nowych przypadków dziennie. Ryzyko niewydolności systemu opieki zdrowotnej jest bardzo duże - przekazał minister Adam Niedzielski.
- Myślę, że należałoby zwrócić uwagę na to, że niektóre kraje znacznie lepiej sobie poradziły, bo liczba zgonów w Polsce w trakcie ostatniej fali koronawirusa była czterokrotnie większa od średniej europejskiej. Jeśli się porównujemy z innymi krajami, to miejmy świadomość, że większość zgonów w tych krajach takich jak Włochy, Francja czy Portugalia, która była bardzo duża, miała miejsce przed wynalezieniem szczepionek, przed uzyskaniem wiedzy jak leczyć koronawirusa, a my tymczasem w 4. fali nagle mamy więcej niż jedną czwartą całości zgonów związanych z koronawirusem. Czyli co, mamy narzędzia i boimy się ich użyć? - powiedział Szułdrzyński.
Na pytanie, czy rekomendacje Rady Medycznej były ignorowane, dr Szułdrzyński odpowiedział, że nie wie. - Wydaje się, że brak było wsparcia, żeby zrealizować to, co było najważniejsze. A to, co było najważniejsze, trzeba było tak naprawdę realizować w trakcie wakacji, bo to, co nas różni od krajów, które wprowadziły chociażby paszporty covidowe, to jest te 20 czy 25 procent zaszczepionych więcej i to znakomicie zobaczyliśmy podczas kolejnej fali w postaci zwiększonego odsetka przypadków śmiertelnych - zaznaczył.