Nową siatkę wynagrodzeń, jaka ma zostać wpisana do nowelizacji ustawy o najniższym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia, ustalono na posiedzeniu zespołu trójstronnego, z którego reprezentujące medyków Forum Związków Zawodowych wyszło już w sierpniu.
Dokument przedstawiany jest jako porozumienie Ministerstwa Zdrowia z medykami, choć członkowie Komitetu Protestacyjno–Strajkowego Ochrony Zdrowia (KPSOZ), który od początku września protestuje w białym miasteczku, przypominają, że zespół trójstronny tworzą dziś organizacje, w których nie ma medyków – NSZZ „Solidarność" i OPZZ.
Czytaj więcej
Od 1 listopada pieniądze wypłacane będą za faktyczny czas opieki nad pacjentem, ale to za mało, by uszczelnić system.
Ich porozumienie zakłada nowe współczynniki przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto za rok poprzedni, które dadzą wartość minimalnej pensji dla pracowników publicznej ochrony zdrowia. Dla lekarza specjalisty współczynnik ten wyniesie 1,45, dla farmaceuty czy magistra pielęgniarstwa ze specjalizacją – 1,29, dla lekarza bez specjalizacji – 1,19, a dla lekarza stażysty – 0,95. Farmaceuta, fizjoterapeuta czy diagnosta laboratoryjny bez specjalizacji oraz pielęgniarka i położna ze specjalizacją, ale bez wykształcenia wyższego, mogą liczyć na współczynnik 1,02, natomiast pielęgniarka ze średnim wykształceniem, ale bez tytułu specjalisty – 0,94. Wskaźnik 1 przyporządkowano pracownikowi niemedycznemu z wykształceniem wyższym.
– Jeśli sekretarka z dyplomem ma zarabiać więcej niż doświadczona pielęgniarka z wykształceniem średnim, to pojawia się pytanie, kogo dziś najbardziej brakuje w systemie ochrony zdrowia: pracowników medycznych czy niemedycznych? – ironizuje Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.