– Stanowisko samorządu lekarskiego wobec zgody lekarzy na wykorzystanie swego wizerunku do celów komercyjnych jest jednoznacznie określone w art. 63 ust. 2 kodeksu etyki lekarskiej uchwalonego przez Krajowy Zjazd lekarzy. Zgodnie z tym przepisem, lekarz nie powinien wyrażać zgody na używanie swojego nazwiska i wizerunku dla celów komercyjnych – mówi rzecznik NIL Rafał Hołubicki.
Zastrzega, że indywidualna ocena, czy w danym przypadku doszło do naruszenia zasad etyki lekarskiej przez konkretnego lekarza i czy będzie prowadzone przeciw niemu postępowanie o odpowiedzialności zawodowej, należy do OROZ, który wydaje postanowienie po zebraniu materiału dowodowego.
Aleksandra Powierża, radca prawny, wspólniczka w kancelarii Podsiadły-Gęsikowska Powierża, specjalizującej się w prawie medycznym, tłumaczy, że w zależności od przewinienia, postępowanie dyscyplinarne wobec lekarza może skończyć się karą upomnienia, nagany, karą pieniężną, czasowym zawieszeniem prawa wykonywania zawodu (PWZ) lub odebraniem PWZ. Dwie ostatnie sankcje stosuje się jednak niezwykle rzadko, przy poważnych przewinieniach dotyczących np. błędów medycznych czy wobec osób, które przewinienia dopuszczają się kolejny raz.
– Jeśli rzecznik odpowiedzialności zawodowej uzna, że naruszono kodeks etyki lekarskiej, to skieruje sprawę do sądu lekarskiego, a ten zdecyduje, czy doszło do takiego naruszenia i wymierzy karę – tłumaczy mec. Powierża.
Profesor Simon tłumaczył w mediach, że nie widzi problemu etycznego, ponieważ reklamuje nie leki, ale wyroby medyczne.
Zdaniem Kajetana Komara -Komarowskiego, radcy prawnego przy Zespole Kryzysowym Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL), ten ostatni argument działa na korzyść profesora. Zdaniem prawnika, który doradzał lekarzom w sprawach przed sądem lekarskim, prof. Simonowi grozi raczej upomnienie, w najgorszym przypadku nagana.