– Najbliższe miesiące pokażą, co się dalej stanie z najmem krótkoterminowym – mówi Maciej Górski, adwokat specjalizujący się w prawie nieruchomości. – Jeżeli ten stan będzie się utrzymywał dłuższy czas, to prawdopodobnie wielu inwestorów będzie chciało sprzedać lokale. Już zaczynają pojawiać się oferty sprzedaży od osób, które kupiły kilkanaście mieszkań na najem krótkoterminowy. Teraz nie mają przychodu, a koszty utrzymania, w tym zaciągnięte kredyty, muszą ponosić. Znajdą się i tacy, którzy postanowią przeznaczyć swoje lokale pod najem długoterminowy. Uważam jednak, że obecny stan jest przejściowy i w perspektywie czasu najem krótkoterminowy się obroni – przewiduje mec. Górski.
Małe koło ratunkowe
W najgorszej sytuacji są osoby, które zarabiały na turystach w modelu tzw. podnajmu, polegającym na tym, że osoba wynajmująca lokal krótkoterminowo nie wykorzystuje w tej działalności nieruchomości należącej do niej, ale lokal wynajmowany na stałe od właściciela, płacąc mu stały czynsz najmu. Zarobek takich osób wynikał z różnicy, jaką udało im się wypracować między stałym czynszem a tym, ile przychodu wygenerowały, podnajmując go dalej turystom. W obecnej sytuacji – bez jakichkolwiek przychodów z turystów – zostają jedynie z kosztem najmu mieszkania. A sami właściciele tych mieszkań, w obliczu recesji gospodarczej, raczej nie będą skłonni rezygnować z umów czy renegocjować stawki najmu.
Mecenas Maciej Górski widzi jednak możliwości załagodzenia tej sytuacji.
– Osoby wydzierżawiające mieszkania w celu podnajmu krótkoterminowego mogą domagać się obniżenia czynszu za okres, w którym nie przynosi im on dochodu, a muszą płacić właścicielowi czynsz dzierżawny i koszty eksploatacji tego lokalu. W tym celu mogą powołać się na art. 700 kodeksu cywilnego.
W innej sytuacji są najemcy. Ci mogą powołać się na nadzwyczajną zmianę stosunków, wynikającą z ogólnej klauzuli rebus sic stantibus z art. 357 ze zn. 1 k.c. Nie prowadzi to jednak do automatycznej zmiany treści umowy i wymaga ingerencji sądu.
Zawsze też można próbować renegocjować zawarte umowy w taki sposób, aby obydwie strony mogły wyjść obronną ręką z zaistniałej sytuacji – uważa Maciej Górski.