Banki trochę łaskawsze dla kupujących mieszkania

Polacy na nieruchomości pożyczają coraz mniej. Banki nie są już jednak tak surowe.

Aktualizacja: 24.08.2020 14:16 Publikacja: 24.08.2020 14:06

- O ile na rynku mieszkań nie widać znaczących zmian cen związanych z pandemią, o tyle na rynku kredytów całkiem sporo się dzieje. Polacy zaciągają coraz mniejsze kredyty, a banki po przejściowej blokadzie luzują podejście do kredytobiorców – mówi Marcin Jańczuk, ekspert sieciowej agencji Metrohouse.

Dodaje, że drugi kwartał roku przyniósł spore zmiany w ofertach banków. - Kolejne banki zwiększały wysokość wymaganego wkładu własnego i jest trudniej o kredyt z 10 proc. – zauważa.

Obserwują i analizują

Andrzej Łukaszewski, ekspert Gold Finance, dodaje, że zdecydowana większość ofert wymaga od klienta zaangażowania przynajmniej 20 lub nawet 30 proc. wkładu własnego. – Ze względu na niskie stopy procentowe banki zaczęły rekompensować sobie zyski poprzez wzrost marż. Już w tej chwili trudno jest znaleźć oferty poniżej 1,9 proc. marży nawet przy 20 proc. wkładzie własnym. Spodziewamy się, że ta tendencja się utrzyma i oferty niskomarżowych kredytów hipotecznych szybko do nas nie powrócą – przewiduje ekspert Gold Finance.

Niektóre banki znoszą jednak pewne obostrzenia, które nałożyły w początkowej fazie pandemii. - Po wcześniejszym wykluczeniu dochodu z działalności gospodarczej, część banków zaczęła dopuszczać (przynajmniej dla wybranych branż) tę formę osiągania dochodu – zauważa Marcin Jańczuk.

- Część banków skróciła listy zakazanych PKD (kwalifikacja działalności – red.) u klientów, których głównym dochodem jest prowadzenie działalności gospodarczej. I to do tego stopnia, że jest nawet możliwe udzielenie kredytu osobie prowadzącej restaurację, jeśli tylko ta nie ucierpiała zbyt mocno w kryzysie, a teraz klient może udowodnić znaczną poprawę obrotów - dodaje cytowany w komunikacie Tomasz Przyrowski, prezes Gold Finance.

Andrzej Łukaszewski zwraca uwagę na wzrost średniej zdolności kredytowej, co wynika bezpośrednio z nominalnego oprocentowania kredytów. - Przekłada się to na wysokość raty stanowiącej mniejsze obciążenie budżetu domowego – mówi ekspert. - Należy równocześnie brać pod uwagę wewnętrzną politykę kredytową banku, który w każdym z przypadków będzie miał indywidualne sposoby wyliczania zdolności – zwraca uwagę ekspert Gold Finance. A prezes Przyrowski radzi, by przy ocenie sytuacji nie zapominać, że banki dopuszczają możliwość modyfikacji polityki kredytowej. - Dziś jest łatwiej o kredyt niż w szczycie lockdownu, ale nie możemy zapominać, że banki analizują rynek, monitorują stopy bezrobocia, ceny nieruchomości, a to oznacza dokładnie tyle, że nie możemy uznać obecnej sytuacji na rynku kredytowym za stabilną - wyjaśnia Tomasz Przyrowski.

Jak się zadłużamy

- Pandemiczne miesiące miały wpływ na wysokość udzielanych kredytów na zakup nieruchomości w Warszawie – zauważa Marcin Jańczuk. - Według raportu „Barometr Metrohouse i Gold Finance" w I kw. 2020 odsetek kredytów w wysokości 500 tys. zł i więcej wynosił 28 proc., podczas gdy w II kw. obniżył się do 21 proc. W tym czasie na popularności zyskiwały kredyty do 300 tys. zł (42 proc.), których udział w poprzednim kwartale wyniósł 35 proc. Podobnie wygląda sytuacja w pozostałych dwóch analizowanych segmentach. W pięciu największych miastach, z wyłączeniem Warszawy, udzielano nieco więcej kredytów do 300 tys. zł., które stanowiły 36 proc. ogółu. W mniejszych ośrodkach takie wysokości wypłacanych kredytów były najpopularniejsze i wynosiły 63 proc., podczas gdy kredyty w wysokości powyżej 500 tys. zł były przedmiotem jedynie co 25. Transakcji – podaje ekspert Metrohouse.

Gold Finance sprawdza średnie wartości kredytów udzielonych w II kw. za pośrednictwem ekspertów tej firmy. - Pomimo wysokich cen na stołecznym rynku nieruchomości średnia kwota udzielonego kredytu dość znacząco spadła. Klienci nabywający nieruchomości w stolicy zaciągali zobowiązania o 46 tys. zł mniejsze niż w I kw. – podają eksperci. Średnia kwota kredytu w Warszawie to 364 tys. zł. - Nieco niższe kredyty były zaciągane również przez osoby z największych miast (Kraków, Wrocław, Łódź, Poznań, Gdańsk), gdzie średnia wyniosła 342 tys. zł, czyli prawie 13 tys. mniej niż przed kwartałem. Jedynie w mniejszych lokalizacjach kwota kredytu nieznacznie wzrosła do 279 tys. zł.

Według wyliczeń Gold Finance zdolność kredytowa modelowej rodziny 2+2 z dochodami 8 tys. zł netto miesięcznie jest wyższa niż w poprzednim kwartale i wynosi 648 tys. zł, a w przypadku pary bez dzieci - 807 tys. zł. Banki pożyczą też więcej singlowi z dochodami 5 tys. zł - może liczyć średnio na 503 tys. zł.

- O ile na rynku mieszkań nie widać znaczących zmian cen związanych z pandemią, o tyle na rynku kredytów całkiem sporo się dzieje. Polacy zaciągają coraz mniejsze kredyty, a banki po przejściowej blokadzie luzują podejście do kredytobiorców – mówi Marcin Jańczuk, ekspert sieciowej agencji Metrohouse.

Dodaje, że drugi kwartał roku przyniósł spore zmiany w ofertach banków. - Kolejne banki zwiększały wysokość wymaganego wkładu własnego i jest trudniej o kredyt z 10 proc. – zauważa.

Pozostało 89% artykułu
Nieruchomości
Wielki recykling biurowców
Nieruchomości
„Okazje do kwadratu” i „cenowe wow”. Deweloperzy rozwiązali worek z promocjami
Nieruchomości
Fala renowacji kontra fala patologii
Nieruchomości
Obniżki cen mieszkań nawet o kilkadziesiąt tysięcy. Będą kolejne przeceny?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Nieruchomości
Deweloperski Fundusz Gwarancyjny chroni nie tylko przed skutkami bankructwa dewelopera