Pustych działek z nieskomplikowanym stanem prawnym jest coraz mniej. Miejskie grunty, jak zaznaczają analitycy firmy doradczej Newmark Polska, przeznacza się głównie na inwestycje mieszkaniowe, użyteczności publicznej i na inwestycje miastotwórcze.
– Dużo łatwiej jest przekonać lokalne władze oraz mieszkańców do wykorzystania pod budowę magazynów nieużytkowanych terenów poprzemysłowych, które szpecą miasto, a włodarze często nie mają środków albo nie wiedzą, co z nimi zrobić – zauważa Jakub Kurek, dyrektor działu powierzchni przemysłowych i magazynowych w Newmark Polska. – Jeśli na takim terenie już wcześniej działał przemysł, deweloperowi będzie łatwiej uzyskać pozwolenie na budowę obiektów zgodnie z dotychczasowym przeznaczeniem.
Ceny w górę
Michał Kozdrój, szef działu nieruchomości przemysłowych w firmie doradczej Knight Frank ocenia, że największym atutem inwestycji na poprzemysłowych terenach jest ich lokalizacja. – Takie nieruchomości znajdują się przeważnie w granicach administracyjnych miast i w atrakcyjnych komunikacyjnie punktach – mówi. – Są więc idealne pod magazyny ostatniej mili i SBU (Small Business Units) oraz z oczywistych względów pod biurowce i osiedla.
Jak jednak zauważa Michał Kozdrój, deweloperzy zdecydowanie chętniej sięgają po tereny greenfiled, czyli niezabudowane, na których tworzy się inwestycje „od podstaw”.
– Postindustrialne tereny mogą bowiem wymagać dodatkowych nakładów – np. na remiediację gruntu – zaznacza. – Ziemia, na której działał przemysł, może być zanieczyszczona.