Inflacja szaleje. Część inwestorów ucieka z oszczędnościami na rynek nieruchomości, ale w kurortach. W portalu RynekPierwotny.pl znajdziemy ponad 2,8 tys. apartamentów wakacyjnych w 60 inwestycjach. – Jest to kilkanaście procent mniej niż dwa lata temu w czasie pandemii. Zdecydowana większość znajduje się nad Bałtykiem – mówi Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.
Ceny wakacyjnych apartamentów wahają się od 10 tys. do 35 tys. zł za mkw. Koszt kilkunastometrowego mikroapartamentu zaczyna się od 250–300 tys. zł. Decydując się na 25–30 mkw., trzeba mieć co najmniej 400 tys. zł. Większe kilkudziesięciometrowe lokale kosztują od 500 tys. do ponad 1 mln zł, najdroższe powyżej 2 mln zł.
Nie tylko wynajem
Zdaniem Jarosława Jędrzyńskiego apartamenty wakacyjne należą do najbardziej lukratywnych inwestycji, pod warunkiem że są starannie wybrane. Inwestowanie na chybił trafił może się okazać kosztowną pomyłką. Inwestor powinien zwrócić uwagę na lokalizację i stosunek standardu nieruchomości do ceny.
– Ważne jest też to, czy ma to być nieruchomość typu second home (na własne potrzeby) czy inwestycja nastawiona na czerpanie zysków – tłumaczy Jarosław Jędrzyński. – W drugim przypadku trzeba brać pod uwagę, że sezon wakacyjny w Polsce jest bardzo krótki, trwa zaledwie dwa miesiące. Stąd największe i relatywnie pewne zyski przynoszą inwestycje w atrakcyjnie wyposażone condohotele (baseny, siłownia, spa, zaplecze konferencyjne, restauracje) w znanych kurortach odwiedzanych przez turystów przez cały rok.
W przypadku condohoteli rentowność czasami wynosi 8 proc. rocznie. Tyle może zarobić inwestor, który kupi lokal w takim obiekcie. – Bezpieczniej jednak zakładać niższe zyski: 5–6 proc. Minimalny okres zwrotu z inwestycji to ok. 15 lat – szacuje Jarosław Jędrzyński.