Co zrobić z kredytem we frankach

Jeśli masz kredyt hipoteczny w euro lub franku szwajcarskim, sprawdź, czy w umowie kredytowej masz zapis, który pozwoli ci na spłatę raty nie tylko w określonym dniu każdego miesiąca i po obowiązującym wtedy kursie spłaty

Aktualizacja: 11.07.2011 15:32 Publikacja: 11.07.2011 15:14

Co zrobić z kredytem we frankach

Foto: Fotorzepa, Michał Walczak Michał Walczak

Marek Nienałtowski, główny analityk w Domu Kredytowym Notus

Rz: Którym kredytobiorcom wzrost notowań franka szwajcarskiego zaszkodził najbardziej?

Marek Nienałtowski: Wzrost notowań franka szwajcarskiego (CHF) względem złotego do najwyższego poziomu w historii to bardzo bolesny cios dla tych wszystkich Polaków, którzy spłacają kredyty hipoteczne w tej walucie.

Najbardziej wzrost ceny franka odczuwają ci, którzy swoje zobowiązania zaciągnęli w połowie 2008 r., kiedy to kurs CHF/PLN był rekordowo niski – wynosił bowiem minimalnie 1,9574 zł za 1 CHF.

Na przestrzeni ostatnich trzech lat, czyli pomiędzy lipcem 2008 r. a czerwcem bieżącego roku, cena franka względem złotego wzrosła aż o 73 proc., sięgając poziomu 3,39 zł.

Można coś doradzić pechowcom zadłużonym w szwajcarskiej walucie?

Kredytobiorcy zadłużeni we frankach są obecnie w kropce. Ucieczka od takiego kredytu, np. poprzez jego refinansowanie, przy tak wysokim kursie szwajcarskiej waluty względem naszej, jest pozbawiona sensu.

Za dalszym utrzymywaniem tego typu zobowiązania przemawia też to, że w długim terminie ta niezwykle wysoka cena franka, tak do złotego, jak i do innych walut, jest nie do utrzymania.

Niestety, pomimo bardzo trudnych dziś warunków panujących na rynku walutowym comiesięczne raty kredytowe trzeba spłacać. Istnieją jednak sposoby pozwalające kredytobiorcom choć trochę reagować na tę niekorzystną sytuację.

Jak się chronić przed wysokimi kursami walut?

Najbardziej znanym rozwiązaniem są oczywiście dostępne praktycznie dla wszystkich kredytobiorców oraz omówione już chyba na wszystkie możliwe sposoby wakacje kredytowe, najczęściej jednomiesięczne w każdym roku kredytowania.

Drugie wyjście to spłata rat kredytu bezpośrednio w walucie. Klienci banków mają taką możliwość już od lipca 2009 r., bo pozwala im na to przyjęta 17 grudnia 2008 r. przez Komisję Nadzoru Finansowego rekomendacja S (II). Tyle że do tej pory niewielu z nich skorzystało z tej opcji, jako że banki uzależniały ją od podpisania stosownego i nietaniego aneksu do umowy.

Trzecim i już zdecydowanie najmniej znanym przez kredytobiorców sposobem umożliwiającym im reakcję na to, co się dzieje na rynku walutowym, jest wykorzystanie przez nich zapisów znajdujących się w umowach kredytowych, a odnoszących się do terminu płatności comiesięcznej raty.

Co konkretnie mogą zrobić?

To ostatnie rozwiązanie jest praktycznie nieznane, bo i prawie niedostępne. Dziś tylko niewielka część banków udzielających kredytów hipotecznych w walutach obcych umożliwia kredytobiorcom spłatę raty nie tylko w ściśle określonym dniu każdego miesiąca i po obowiązującym wtedy kursie spłaty, ale dodatkowo także w poprzedzających go dniach i po kursie obowiązującym właśnie w tym wcześniejszym dniu spłaty.

Z przebadanych przez nas w tym zakresie kilkunastu instytucji taką możliwość dają jednie dwie: Bank BPH i Alior Bank.

Funkcjonowanie wspomnianego zapisu w umowach jest bardzo korzystne z punktu widzenia klienta banku. W ten prosty sposób dostaje on bowiem możliwości stania się bardziej aktywnym, a nie tylko pasywnym uczestnikiem rynku walutowego i choć w niewielkim stopniu zarządzania swoim kredytem hipotecznym.

Jak zatem w praktyce zarządzać swoim zadłużeniem?

Np. w momencie silnego osłabienia złotego, spodziewając się dalszego wzrostu kursu danej waluty obcej – choć mówimy głównie o franku, to cała kwestia i zapisy umów dotyczą oczywiście ogólnie wszystkich kredytów walutowych – kredytobiorca może dokonać spłaty raty we wcześniejszych dniach miesiąca niż ten maksymalny termin płatności określony w harmonogramie. Być może dzięki temu dokona tego po niższym kursie walutowym.

Oczywiście zdarzy się tak, że raz kredytobiorca może dobrze przewidzieć sytuację rynkową, a raz źle, bo np. zamiast spłacić ratę po niższym kursie, dokona tego po kursie wyższym.

Proszę o przykład spłaty konkretnego kredytu w ten sposób.

Klient zgodnie z zapisami umowy z bankiem, w którym zaciągnął kredyt hipoteczny, może spłacać ratę w wysokości 500 franków nie później niż do 28. dnia każdego miesiąca, po kursie spłaty obowiązującym w tej instytucji w dniu dotarcia do niej środków finansowych.

W określonym w harmonogramie maksymalnym dniu spłaty, czyli 28 czerwca br., kurs spłaty franka w tym banku wynosi 3,4799 zł. Jeśli więc klient zwlekał do ostatniego momentu ze spłatą swojej raty, to poniesiony przez niego koszt jej obsługi wyrażony w złotych wyniesie 1739,95 zł.

Jeśli jednak klient ten, spodziewając się silnego wzrostu kursu franka, dokonał spłaty tej raty niecałe trzy tygodnie wcześniej, bo 9 czerwca, to na ratę tę wydał blisko 64 zł mniej, bo jedynie 1676,20 zł (500 franków razy 3,3524 zł).

Czy zadłużeni na 20 – 30 lat w CHF rzeczywiście są pechowcami, czy ostatecznie jednak zyskają w porównaniu z osobami spłacającymi podobne kredyty w rodzimej walucie?

Ci, którzy zaciągnęli swój kredyt we frankach w 2008 r., gdy kurs tej waluty był niski, mogą odnosić wrażenie, że są pechowcami. To jednak złe podejście. Powinni bowiem spojrzeć na całą sprawę z nieco innej strony. Teraz rzeczywiście tracą na fali zmian na rynku walutowym, ale korzystają za to z bardzo niskiego oprocentowania franka. Poza tym muszą pamiętać, że zaciągając kredyt trzy lata temu, otrzymali od banków rewelacyjne marże, na poziomie około 1 proc.

Poza tym w najbliższych miesiącach złoty powinien się wzmacniać, na podwyżki stóp w Szwajcarii raczej się nie zanosi, a marża w ciągu spłaty kredytu pozostaje przecież niezmienna. Tak więc do góry głowa, bo to dopiero czas pokaże, kto będzie górą, czy kredytobiorcy frankowi, czy też ci, którzy również w 2008 r. zaciągnęli kredyty w złotych.

W jakiej walucie zadłużyłby się pan teraz na mieszkanie: euro, CHF czy jednak PLN?

Zakładając niezmiennie wzmocnienie złotego w kolejnych kwartałach, w tym przede wszystkim do franka, dziś decydowałbym się przede wszystkim na kredyt w szwajcarskiej walucie.

Niestety, z dostępnością finansowania w CHF jest problem, a poza tym zdaję sobie sprawę z tego, że rynek walutowy może się zawsze zachować inaczej, niż się tego oczekuje. Jeśli zatem ktoś nie spełnia warunków wymaganych przez banki do tego, aby zaciągnąć kredyt we franku, lub też ma ogólną awersję do ryzyka – w tym przypadku walutowego – powinien wybrać kredyt w złotym lub w euro. Dlaczego? Zakładając, że do strefy euro wejdziemy za kilka lat, najpewniej gdzieś po kursie 3,8 – 4 zł za euro, czyli bliskim obecnego, to koszt poniesiony przez kredytobiorcę z tytułu zaciągnięcia obu tych kredytów powinien być zbliżony.

 

 

 

Marek Nienałtowski, główny analityk w Domu Kredytowym Notus

Rz: Którym kredytobiorcom wzrost notowań franka szwajcarskiego zaszkodził najbardziej?

Pozostało 98% artykułu
Nieruchomości
Wielki recykling biurowców
Nieruchomości
„Okazje do kwadratu” i „cenowe wow”. Deweloperzy rozwiązali worek z promocjami
Nieruchomości
Fala renowacji kontra fala patologii
Nieruchomości
Obniżki cen mieszkań nawet o kilkadziesiąt tysięcy. Będą kolejne przeceny?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Nieruchomości
Deweloperski Fundusz Gwarancyjny chroni nie tylko przed skutkami bankructwa dewelopera