Od 26 lat najpierw córka, a potem wnuczki Zabużanina walczą o rekompensatę za kamienicę we Lwowie. Ich rodzina musiała się z niej wprowadzić po II wojnie światowej.
Wygrały przed Trybunałem Konstytucyjnym i doprowadziły do korzystnej dla siebie zmiany przepisów, ale minister skarbu odmawia im tego prawa. W piątek jednak Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił niekorzystną decyzję szefa resortu.
Walka z wiatrakami
Po raz pierwszy Anna Mazur o prawo do rekompensaty wystąpiła w latach 90. Sprawa została umorzona, bo nie była w stanie udowodnić, że jej ojciec, choć nie mieszkał we Lwowie 1 września 1939 r., zamierzał do niego wrócić.
Pojęcie „zamieszkiwanie" było przez wiele lat różnie interpretowane. Niektóre urzędy wojewódzkie nie przyznawały prawa do rekompensaty dawnemu właścicielowi (jego rodzinie), jeżeli fizycznie nie było go 1 września 1939 r. w miejscu stałego zamieszkania, choć zamierzał do niego wrócić.
Wojewoda odmówił jej rekompensaty, gdyż jej ojciec nie spełniał kryterium zamieszkiwania. Nie pomogło tłumaczenie, że ojciec tylko tymczasowo wyjechał na wieś, gdzie pracował jako dyrektor szkoły. Jego żona ze względu na ciężką chorobę mieszkała z córkami u dziadków, którzy się nią opiekowali aż do śmierci. Rodzina wróciła do Lwowa przed rozpoczęciem roku szkolnego, ale wybuchła wojna.