Iggy Pop ma powtarzający się koszmar: utknął w starym domu, bez grosza, zgrzybiały, w przeżartym przez mole szlafroku. Czeka, żeby ktoś się zlitował i go odwiedził.
– To efekt tego, że w show-biznesie można być bardzo bogatym i wszechpotężnym, a potem wszystko stracić – powiedział w wywiadzie dla „Mojo”. – Wiem o tym, bo często ryzykowałem i znajdowałem się na krawędzi sukcesu i klęski, życia i śmierci.
Lasso na szyi
Uzależnienie od heroiny kosztowało go rozpad pierwszej grupy The Stooges. Nie mieli szczęścia: płyty lądowały w koszach z przeceną. Dopiero potem ostre, zgrzytliwe brzmienie zainspirowało punkowców – Patti Smith, The Sex Pistols, a jeszcze później grunge’ową Nirvanę.
„Every loser”, Iggy Pop. Warner, Gold Tooth, 2023
W latach 70. pomocną dłoń podał wokaliście David Bowie, producent najsłynniejszych solowych płyt Popa „The Idiot” i „Lust for Life”. Zaśpiewał pierwsze wersje „China Girl” i „Tonight”. Błysnął w „Candy”, przeboju wykonanym z Kate Pierson z zespołu B#52. Wielką popularnością cieszyły się wykonane przez Popa hity Gorana Bregovicia z filmu Emira Kusturicy „Arizona Dream”: „TV Screen”, „In the Deathcar” i „Get the Money”. Zagrał w „Kolorze pieniędzy” Martina Scorsese, a także w „Kawie i papierosach” oraz „Truposzu” Jima Jarmuscha.