Nowy solowy album 73-letniego wokalisty okazuje się dwa lata po premierze comebacku „Ordinary Man”, który tylko w Ameryce sprzedał się w 500 tys. egzemplarzy, co nie dziwi bo do współpracy Ozzy’ego namawiały młode gwiazdy, w tym raper Post Malone, który najpierw gościł Anglika na swojej płycie, a potem zaśpiewał na „Ordinary Man”.
Album ukazuje się po tym, jak Osbourne zapowiedział wyjazd z Ameryki z powodu coraz częstszych tam strzelanin i powrót do Anglii, co sfilmuje w lutym BBC i pokaże jako reality show.
Czytaj więcej
Mocny solowy album wokalisty Black Sabbath „Ordinary Man" z udziałem gwiazd rocka i rapu to dramatyczne pożegnanie przed podróżą do piekła.
Płyta zaskakuje plejadą gwiazd. Na gitarach basowych grają Robert Trujillo z Metalliki i Duff McKagan z Guns N’ Roses, na perkusji Chad Smith z Red Hot Chilli Pepper i zmarły niedawno Taylor Hawkins z Foo Fighters. Wrażenie robi gitarowa śmietanka: Eric Clapton, Jeff Beck, Mike McCready, Zakk Wylde Ozzy’eg i Tony Iommi. Niejednoznaczny styl gry Becka świetnie pasuje do zwariowanego charakteru kompozycji tytułowej. Ozzy umieścił się w szpitalu psychiatrycznym, za który można uznać nasz świat. Z psychiatryka warto uciec, ale co potem, gdy – jak śpiewa Osbourne – Bóg pozwolił diabłu na zbyt wiele. Odpowiedź Ozzy ma jedną na całe życie: warto udawać szaleńca. Wokalista daje sobie spore szanse, bo jak śpiewa w „Immortal”, ludzie przychodzą i odchodzą, jednak on jest nieśmiertelny.
Z Tonym Iommi różnie układało się Ozzy’emu, a jednak na nowej płycie gitarzysta Black Sabbath zagrał w dwóch utworach. „No Escape From” przypomina brzmienie z trzeciej i czwartej płyty Sabbathów. Z kolei „Degradation Rules” zaskakuje partią harmonijki ustnej, jaką pamiętamy z bluesowego okresu Black Sabbath, zaś solówka Iommi przywołuje okres „Mob Rules”. Ozzy nigdy nie ukrywał fascynacji Beatlesami i nawiązaniem do nich jest ballada „A Thousand Shades” z orkiestrową aranżacją i popisem Becka.