Jeszcze pięć lat temu był młodym śpiewakiem, który marzył o karierze. Dziś ma status niekwestionowanego gwiazdora. Wszystko za sprawą unikatowego głosu sopranowego naturalnie brzmiącego głosu o skali sięgającego dwóch i pół oktaw.
Mężczyzn o wysokich głosach jest we współczesnym życiu muzycznym wielu. Obserwowana od kilku dekad i wciąż rosną popularność muzyki dawnej sprawiła, że do sal koncertowych i teatrów wróciły utwory pisane kiedyś dla kastratów, cieszących się w XVIII wieku nieprawdopodobną wręcz popularnością. Dziś ich partie powierza się kontratenorom, zwanymi też falsecistami.
Czytaj więcej
We Wrocławiu Jakub Józef Orliński wywołał niemal rockowy szał na widowni, w Warszawie bilety na jego koncert sprzedano w godzinę, udało się zorganizować dodatkowy. Tak będzie zapewne na całej wielotygodniowej trasie po Europie.
Bruno de Sa nie lubi piłki nożnej
Bruno de Sa wręcz protestuje, gdy mówi się o nim, że jest kontratenorem. Swój głos zawdzięcza temu – co zdarza się mniej więcej u jednego 30 tysięcy mężczyzn – że w młodości nie przeszedł mutacji. Zachował więc chłopięcy dyszkant, który odpowiednio kształcony stał się sopranem.
Śpiew był zawsze obecny w moim życiu – opowiadał podczas poprzedniej wizyty w Polsce, w katowickim NOSPR w maju 2024 roku. – Śpiewałem, odkąd miałem kilka lat, a moją motywacją nie było wcale to, żeby być na scenie, Chciałem przede wszystkim doskonalić technikę, śpiewać w najlepszy i najzdrowszy sposób, na jaki tylko pozwoli mi mój instrument,