Narodowy Instytut Fryderyka Chopina i sensacyjny polski Bach Ewy Pobłockiej

Żadna płyta z bogatego katalogu NIFC nie ma Fryderyka, za to wiele jest dobrze znanych i cenionych za granicą.

Publikacja: 24.06.2024 04:30

Ewa Pobłocka, jej „Das wohltemperierte Klavier” Bacha to rewelacja

Ewa Pobłocka, jej „Das wohltemperierte Klavier” Bacha to rewelacja

Foto: NIFC/mat.pras.

Od kilkunastu lat Narodowy Instytut Fryderyka Chopina prowadzi działalność fonograficzną, wydał ponad 150 tytułów. Na płytowy rynek wchodził bez szumnych zapowiedzi, za to bardzo szybko oferta NIFC zwróciła na siebie uwagę nie tylko w kraju. A teraz coraz więcej płyt – niezmiennie od początku wydawanych w tej samej szacie graficznej, choć poszczególne serie mają własną kolorystykę – przyjmowanych jest za granicą z ogromnym zainteresowaniem.

Najnowszym przykładem są dwie oddzielne, a stanowiące całość, płyty Ewy Pobłockiej. Wybitna polska pianistka zarejestrowała na nich dwa cykle „Das wohltemperierte Klavier” Jana Sebastiana Bacha. Interpretacja tego zbioru 48 preludiów i fug napisanych w 24 tonacjach to jedno z największych wyzwań pianistycznych, odważają się je podjąć tylko najznakomitsi artyści. W utworach, które Bach skomponował jako rodzaj ćwiczeń, zawarł tyle polifonicznych sekretów i wspaniałych harmonii, że nikt nie jest mu w stanie dorównać. Były również wzorem i inspiracją dla Chopina.

Czytaj więcej

Warszawskie Towarzystwo Muzyczne. Rękopisy Chopina i Moniuszki nie będą wyrzucone

Po ukazaniu się pierwszego albumu „Das wohltemperierte Klavier” krytyk Jed Dustler napisał w brytyjskim „Gramophone”, że z ogromną niecierpliwością czeka na cykl drugi. Chwalił Ewę Pobłocką za wyjątkowe umiejętności pianistyczne, nienaganny smak i umiejętność nasycenia każdego preludium i fugi własnym na nie spojrzeniem. Równie wysoko został oceniony przez „Grammophone” drugi album Ewy Pobłockiej.

Jeszcze lepiej płyty zostały przyjęte tam, gdzie najtrudniej zaimponować odczytaniem muzyki Bacha – w jego ojczyźnie, w Niemczech. Tymczasem niemieccy krytycy uznali, że jest to wydawnictwo wręcz sensacyjne, a Ewa Pobłocka wyznaczyła nowe standardy interpretacyjne, które zapewne znajdą naśladowców.

Atrakcyjny Moniuszko

W ofercie NIFC dominuje oczywiście muzyka Chopina, a swoistą wizytówką stała się tzw. czarna seria (od koloru okładki) z jego utworami granymi na instrumentach z epoki. Dla pianistów, badaczy i dla melomanów interesujących się tzw. wykonawstwem historycznym, ma ona ogromną wartość.

Konsekwentnie jednak katalog NIFC wzbogaca się o innych kompozytorów, a szczególne miejsce zajmuje Stanisław Moniuszko. W serii czerwonej dobiega końca wydanie kompletu jego oper, w tym roku ma zostać zarejestrowany „Straszny dwór”. Jest to seria po części autorska, została oddana w ręce włoskiego dyrygenta Fabio Biondiego, który prowadzi zespół Europa Galante grający na instrumentach historycznych.

Czytaj więcej

Polka Ewa Bogusz-Moore będzie dyrektorką filharmonii w Niemczech

Już o pierwszej płycie – z „Halką” – było głośno w 2019 roku. John Allison, szef brytyjskiego miesięcznika „Opera” i znawca twórczości Moniuszki, napisał, że Fabio Biondi dyrygował z błyskotliwą werwą, udowadniając, że jest właściwym artystą, który może ukazać włosko-polskie związki tego dzieła.

„Halka” jest znana (choć rzadko grywana) poza Polską, zainteresowanie nią można więc uznać za zrozumiałe. Z nie mniejszym jednak entuzjazmem brytyjscy krytycy przyjęli nagrania zupełnie obcych w świecie utworów Moniuszki: „Verbum nobile” czy „Flisa”, o którym John Allison napisał, że co prawda, trwająca dziesięć minut uwertura jest nieproporcjonalnie długa w stosunku do całego, godzinnego dzieła, ale daje sposobność różnym instrumentom zabłysnąć solo w muzyce tak pięknej, że aż człowiek „dziwi się, dlaczego nigdy nie słyszał jej wcześniej”.

Nawet nagranie „Hrabiny”, na którą w Polsce narzekamy za jej dramaturgiczne słabości, brytyjski krytyk Georg Hall omówił w styczniu 2022 roku z nagłówkiem: „Płyta miesiąca”.

Ostatni koncert Rubinsteina

Wydarzeniem ostatnich miesięcy stał się dwupłytowy album z wydobytym z archiwów zapisem ostatniego koncertu w Polsce, jaki dał w 1975 roku jeden z największych pianistów XX wieku, Artur Rubinstein. Przyjechał do rodzinnej Łodzi i z Filharmonią Łódzką, obchodzącą wówczas 60-lecie, zagrał jednego wieczoru Koncert f-moll Chopina oraz V Koncert Beethovena. Dyrygował Henryk Czyż. Artur Rubinstein miał wówczas 88 lat. I nawet jeśli jego delikatne palce czasami omsknęły się z właściwego klawisza, to jak napisano w recenzji płyty „Classics Today”, artysta pozostał w niemal szczytowej formie, zachowując wszystkie atuty swojej niepowtarzalnej pianistyki.

Czytaj więcej

Słynny francuski dyrygent oskarżony o molestowanie muzyków. To kolejna taka afera

Album „Arthur Rubinstein. Last Concert in Poland” jest także chwalony za bogatą szatę poligraficzną, niespotykaną dziś w wydawnictwa przygotowywanych jak najmniejszym kosztem. Tu zaś znajdziemy nie tylko teksty omawiające nagrane utwory, ale i bogatą dokumentację zdjęciową zarówno z samego koncertu, jak i z wędrówki Artura Rubinsteina śladami swojego dzieciństwa w Łodzi.

Tej płyty nie znajdziemy wśród zwycięzców czy nominowanych w najbliższym rozdaniu Fryderyków. Tak jest co roku, bo szef wydawnictwa NIFC nie uznaje takich plebiscytów i nie zgłasza do nich swoich płyt. Ich nieobecność w corocznych zestawieniach to jeszcze jeden dowód na to, że formuła Fryderyków nie odzwierciedla rzeczywistego stanu polskiej fonografii.

Od kilkunastu lat Narodowy Instytut Fryderyka Chopina prowadzi działalność fonograficzną, wydał ponad 150 tytułów. Na płytowy rynek wchodził bez szumnych zapowiedzi, za to bardzo szybko oferta NIFC zwróciła na siebie uwagę nie tylko w kraju. A teraz coraz więcej płyt – niezmiennie od początku wydawanych w tej samej szacie graficznej, choć poszczególne serie mają własną kolorystykę – przyjmowanych jest za granicą z ogromnym zainteresowaniem.

Najnowszym przykładem są dwie oddzielne, a stanowiące całość, płyty Ewy Pobłockiej. Wybitna polska pianistka zarejestrowała na nich dwa cykle „Das wohltemperierte Klavier” Jana Sebastiana Bacha. Interpretacja tego zbioru 48 preludiów i fug napisanych w 24 tonacjach to jedno z największych wyzwań pianistycznych, odważają się je podjąć tylko najznakomitsi artyści. W utworach, które Bach skomponował jako rodzaj ćwiczeń, zawarł tyle polifonicznych sekretów i wspaniałych harmonii, że nikt nie jest mu w stanie dorównać. Były również wzorem i inspiracją dla Chopina.

Pozostało 82% artykułu
Muzyka klasyczna
Elīna Garanča zaśpiewa na Festiwalu Eufonie. To kobieta o wielu wcieleniach
Muzyka klasyczna
Koryfeusze Muzyki Polskiej: Jakub Józef Orliński i atrakcyjne kobiety
Muzyka klasyczna
XI Międzynarodowy Festiwal Ignacego Jana Paderewskiego w Warszawie
Muzyka klasyczna
Janusz Olejniczak: Trudno dogonić swoje marzenia
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Muzyka klasyczna
Janusz Olejniczak nie żyje. Był Chopinem… i Paderewskim