"Czarodziejski flet w Breslau": Dozwolone od lat 18

Marek Krajewski wprowadził Mozarta w mroczny świat zbrodni w niemieckim Wrocławiu. Premiera „Czarodziejskiego fletu w Breslau” już w niedzielę.

Publikacja: 28.09.2023 03:00

„Czarodziejski flet w Breslau” w Operze Wrocławskiej to według zapowiedzi spektakl tylko dla dorosły

„Czarodziejski flet w Breslau” w Operze Wrocławskiej to według zapowiedzi spektakl tylko dla dorosłych

Foto: Mat. Pras.

Na pomysł zaproszenia autora powieści kryminalnych, których bohaterem jest detektyw Mock, wpadł dyr. artystyczny Opery Wrocławskiej, reżyser Michał Znaniecki. – Po pierwszym spotkaniu zastanawiałem się, jak najuprzejmiej mu odmówić – opowiada Marek Krajewski. – Moje nastawienie zaczęło się zmieniać, gdy głębiej wszedłem w świat opery. Zrozumiałem, że muzyka to coś nienaruszalnego, ale świat mozartowski, wyrażony w dialogach, postaciach mogę przepuścić przez filtr mojej wyobraźni, w której miejsce zajmuje czarny świat Wrocławia. Uznałem to za niezwykłe wyzwanie, tym bardziej że zawsze fascynowało mnie mieszanie kultury wysokiej z niską.

– Ja natomiast postanowiłem działać dokładnie odwrotnie i pokazać operę, która nie uszlachetnia, ogołocić ją z bajkowości – mówi Michał Znaniecki. – Przyjrzyjmy się dokładnie, co jest w „Czarodziejskim flecie” od pierwszej sceny: bohater budzi się obok zabitego węża, przychodzą trzy panie i mówią, że one są zabójczyniami, Do morderstwa przyznaje się też ptasznik. A potem ktoś porywa dziewczynę i chcą ją zgwałcić, a matka każe córce zabić ojca.

Nocny kabaret

– Postanowiłem zabrać się do filtrowania przez moją wyobraźnię sceny za sceną – odpowiada na to Marek Krajewski. – Opera zaczyna się przebudzeniem Tamina przy nieżywym wężu i pojawieniem się Trzech Dam, co skojarzyło mi się z typowym niemieckim tingel-tanglem, jakimś podrzędnym variétés. We Wrocławiu było ich wówczas mnóstwo. Wyobraziłem więc sobie trzy roznegliżowane tancerki podchodzące do naszego bohatera. Rozlany alkohol na stołach, papierosowy dym, wszechobecna kokaina, która i w półświatku, i na wrocławskich salonach, była wówczas w powszechnym użyciu. W tak pomyślanej pierwszej scenie znalazłem punkt wyjścia.

Czytaj więcej

Zbigniew Nienacki i Pan Samochodzik. Przyjaciel młodzieży, towarzysz Moczara

W scenerii nocnego kabaretu pojawia się człowiek z zewnątrz, jak mozartowski Tamino. Jest to prywatny detektyw Thormann, który przyjechał do Wrocławia, aby poprowadzić śledztwo. W ten sposób kolejni bohaterowie Mozarta nabierają nowych wcieleń.

Najważniejsze są dwie postaci: Królowa Noc symbolizująca mrok i Sarastro – symbol słonecznego świata. – Królowa Nocy jest dla nas kluczem, nie wiemy, czy jest dobra, czy zła, czy kocha porwaną córkę, czy też nie – mówi reżyser. – Dotąd pokazywano ją na tle świecących gwiazd. u nas jest kobietą poharataną przez życie. A Sarastro, mafioso, który staje się wolnomularzem, nawiązuje do powieści Marka Krajewskiego. Niby jest bohaterem negatywnym, ale okazuje się, że pomaga wielu ludziom wyjść ze zła.

Detektyw Mock

Pojawi się też bohater ważny u Marka Krajewskiego – detektyw Eberhard Mock. Mieszkał zresztą niedaleko gmachu Opery (wówczas Stadtheater), ale o jego obecności na spektaklach operowych świadczy tylko krótka wzmianka w jednej z powieści. Teraz będzie narratorem „Czarodziejskiego fletu w Breslau”.

Czytaj więcej

Wrocław miastem przygody. Daniel Olbrychski atakuje, babcia idzie na ratunek

– Nie tylko narratorem, ale i komentatorem – uzupełnia Marek Krajewski. – Nie musiałem się w ten sposób ograniczać do tworzenia nowej akcji, do budowania świata, ale miałem ten przywilej, że ustami Mocka mogę go także komentować. On zbiera informacje, wie, o czym śpiewają bohaterowie i do tej treści niekiedy kąśliwie, a niekiedy współczująco, się odnosi. Mock komentator zyskał w ten sposób nowe życie.

– A dla mnie był największym problemem – odpowiada Michał Znaniecki. – Mock to niemal realna osoba, we Wrocławiu organizowane są wycieczki jego śladami. Najważniejszym zadaniem było więc znalezienie sposobu na to, jak go pokazać jako narrator: jaką ma historię, co ma jeść, czy zaczyna pić i wraca do nałogu. Każde odstępstwo w ubiorze, wyglądzie, w zachowaniu Mocka zostanie nam wytknięte przez fanów powieści Marka Krajewskiego.

Akcja ma rozgrywać się w konkretnych miejscach Wrocławia, będzie więc Wieża Ciśnień, Hala Stulecia, park Szczytnicki. – Jest też Świątynia Dumania, o której dziś może mało kto wie. W dawnym Wrocławiu istniało takie miejsce w parku Południowym.

Twórcy premiery podkreślają przy tym, że z partytury Mozarta nie została skreślona ani jedna nuta, ani jeden śpiewany wyraz. – Pracując z oryginalnym librettem, wiedziałem, o czym bohaterowie śpiewają w ariach, duetach, scenach zbiorowych – opowiada Marek Krajewski. – Całość byłaby niespójna, gdybym stworzył historię, która nie ma nic wspólnego z tragedią czy miłością ludzką, pojawiającą się w danej arii.

„Czarodziejski flet w Breslau” reżyseruje Michał Znaniecki, autorem scenografii jest z nim współpracujący Luigi Scoglio, kierownictwo muzyczne sprawuje Adam Banaszak. To pierwsza premiera nowej dyrekcji Opery Wrocławskiej.

Na pomysł zaproszenia autora powieści kryminalnych, których bohaterem jest detektyw Mock, wpadł dyr. artystyczny Opery Wrocławskiej, reżyser Michał Znaniecki. – Po pierwszym spotkaniu zastanawiałem się, jak najuprzejmiej mu odmówić – opowiada Marek Krajewski. – Moje nastawienie zaczęło się zmieniać, gdy głębiej wszedłem w świat opery. Zrozumiałem, że muzyka to coś nienaruszalnego, ale świat mozartowski, wyrażony w dialogach, postaciach mogę przepuścić przez filtr mojej wyobraźni, w której miejsce zajmuje czarny świat Wrocławia. Uznałem to za niezwykłe wyzwanie, tym bardziej że zawsze fascynowało mnie mieszanie kultury wysokiej z niską.

Pozostało 88% artykułu
Muzyka klasyczna
Elīna Garanča zaśpiewa na Festiwalu Eufonie. To kobieta o wielu wcieleniach
Muzyka klasyczna
Koryfeusze Muzyki Polskiej: Jakub Józef Orliński i atrakcyjne kobiety
Muzyka klasyczna
XI Międzynarodowy Festiwal Ignacego Jana Paderewskiego w Warszawie
Muzyka klasyczna
Janusz Olejniczak: Trudno dogonić swoje marzenia
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Muzyka klasyczna
Janusz Olejniczak nie żyje. Był Chopinem… i Paderewskim