Korespondencja z Salzburga
Festiwal w Salzburgu nazywany jest targowiskiem gwiazd, bo potrafi zaprosić artystów o najbardziej gorących nazwiskach. Trzeba w końcu czymś przyciągnąć prawie ćwierć miliona widzów, którym podczas sześciu tygodni lata oferuje się spektakle i koncerty.
Tak ogromna publiczność to również szansa na wypromowanie nowych twarzy, zwłaszcza że wielu reżyserów nie lubi dziś pracować z artystami przyzwyczajonymi do rutynowych zachowań na scenie. Wolą tych, którzy poddadzą się ich sugestiom.
"Wesele Figara" z Krzysztofem Bączykiem: Broń i alkohol
Tak było zapewne i z tegoroczną premierą „Wesela Figara”. Każda inscenizacja opery Mozarta w jego rodzinnym mieście przyjmowana jest z uwagą, jakby miała stanowić mozartowski wzorzec dla świata. Tegorocznej oczekiwano szczególnie, gdyż zrealizował ją Martin Kušej, reżyser o pozycji w Austrii, jaką u nas miał kiedyś Jerzy Jarocki albo Jerzy Grzegorzewski.
Martin Kušej, obecny dyrektor najważniejszej sceny w tym kraju, Burgtheater w Wiedniu, w „Weselu Figara” powierzył pięć głównych ról przedstawicielom nowej generacji. Niemal wszyscy zadebiutowali tym spektaklem w Salzburgu, wśród nich nasz bas Krzysztof Bączyk jako tytułowy Figaro.