Prawie 90 młodych artystów prezentuje 160 prac. Ta ekspozycja to jednak coś znacznie istotniejszego niż przegląd współczesnej młodej sztuki. To przede wszystkim zapis niepokojów, emocji, braku poczucia bezpieczeństwa oraz niepewnej przyszłości.
Magdalena Komornicka, kuratorka wystawy „Niepokój przychodzi o zmierzchu”, rozpoczęła pracę nad nią w końcu 2020 roku. – Szukałam spraw, które są dla tego pokolenia wspólne – tłumaczy. – Chodziło mi o to, co łączy, co jest dla wszystkich ważne. Dlatego zastosowałam filtr „pokoleniowa wrażliwość”. Siłą rzeczy konteksty zewnętrzne miały wpływ na jej kształt.
Trwała pandemia, przez Polskę przechodziły fale protestów kobiet i marsze solidarnościowe, trwał kryzys na granicy polsko-białoruskiej, a potem zaczęła się inwazja Rosji na Ukrainę.
Wystawa zaczyna się od prac mówiących o egzystencjalnych lękach, rozczarowaniach, stanach depresji, autodestrukcji i zewnętrznej przemocy, ale też o potrzebie miłości i akceptacji. Na progu galerii leży „wycieraczka” Karoliny Balcer, krzycząca jaskrawym napisem „Help”. A pierwszy obraz „How are you” Mateusza Szarzyńskiego jest niemal plakatowym znakiem świata dezintegracji i brutalności.
Z kolei Karol Palczak w tytule obrazu „Stanął w ogniu nasz wielki dom, dom dla psychicznie i nerwowo chorych” odwołuje się do cytatu z utworu „A my nie chcemy uciekać stąd” Jacka Kaczmarskiego, powstałym po pożarze szpitala dla psychicznie chorych w Górnej Grupie w 1980 roku, w którym zginęło 55 pacjentów. Zarówno song, jak i obraz mają podwójne dno. Mówią o osobistej sytuacji bez wyjścia i mechanizmach opresyjnej rzeczywistości.