„Dla mnie największym zwycięstwem jest widok dzieci w Prisztinie w koszulkach reprezentacji Kosowa. Ja nie miałem takiej szansy. Dorastałem wśród Francuzów, Marokańczyków, Anglików, Żydów, muzułmanów i kiedy nadchodziły turnieje, każde dziecko zaczynało nosić koszulkę z kraju swojego taty. A ja nie miałem czego założyć”.
To słowa Gramoza Vokrriego, syna legendy kosowskiego futbolu Fadila Vokrriego, który grał w reprezentacji Jugosławii, został prezydentem Kosowskiej Federacji Piłki Nożnej i wprowadził swój kraj do UEFA.
Jestem przekonany, że dla większości czytelników jest to postać nieznana. Książka Anity Werner i Michała Kołodziejczyka „Mecz to pretekst. Futbol, wojna, polityka” pełna jest takich osób oraz ludzi znanych powszechnie. Czasami tylko w swoich krajach, innym razem także poza ich granicami.
W poszukiwaniu związków piłki nożnej z polityką, religią, ekonomią, rasizmem, konfliktami na tle narodowościowym autorzy odbyli podróże do Izraela, Kraju Basków, na Bałkany, do Irlandii Północnej, Mołdawii i Naddniestrza. Spędzili tam dużo czasu, odbyli setki rozmów.
Żeby do niektórych z nich doszło, zdobywali zaufanie przez wiele tygodni. Potem wchodzili do budynków często zamkniętych dla postronnych osób, zadawali pytania, a przede wszystkim słuchali. Wiedzieli, o co pytać, i umieli słuchać. Ludzi na pozór szarych, ale nieraz z bagażem tragicznych doświadczeń, miejscowych celebrytów lub byłych międzynarodowych gwiazd futbolu. Takich jak właściciel klubu Beitar Jerozolima i jego kibice, serbski generał Jovan Divjak, który podczas wojny stanął po stronie Bośniaków, dwaj Baskowie: bramkarz reprezentacji Hiszpanii Jose Angel Iribar i trener Javier Clemente czy północnoirlandzki napastnik Gerry Armstrong.