Kamil Piłaszewicz: „Żeby napisać jedną stronę dobrego tekstu, trzeba przeczytać dwadzieścia stron dobrego tekstu” patrząc na powyższe słowa Olgi Tokarczuk, zastanawiam się, ile trzeba przesłuchać utworów, by stworzyć taką płytę, jak ta najnowsza Stefana Węgłowskiego?
Stefan Węgłowski: Myślę, że tysiące godzin. Gdy zaczynałem studia dostałem on mojej nauczycielki, Dobromiły Jaskot wakacyjne zadanie w trzy tygodnie musiałem przesłuchać 20 kilogramów płyt CD.
Kilogramów?
Kilogramów! Do dziś pamiętam jak całe wakacje leżała w moim pokoju gigantyczna torba z tymi płytami. Myślę, iż u każdego stale rozwijającego się twórcy są takie okresy, w których chłonie „zewnętrzną” twórczość. Człowiek staje się pryzmatem, przez który przechodzi doświadczenie innych. Trzeba wtedy na chwilę zniknąć, zamknąć się w sobie. Osobiście lubię takie „stany”. Bardzo mi pomagają. Dużo się wtedy uczę.
Spoglądam na okładkę i widzę trzy nazwiska: Węgłowski, Sohn, Dylla. Jak zrodził się pomysł na stworzenie płyty w takim trio?