Zaśpiewajcie jeszcze raz

Mogłyby być na emeryturze. Zamiast tego wciąż występują i przyciągają tłumy do sal koncertowych

Aktualizacja: 24.05.2023 21:20 Publikacja: 04.10.2008 01:34

Barbra Streisand, rocznik 1942

Barbra Streisand, rocznik 1942

Foto: AFP

Większość nowych wokalistek może tylko marzyć o kilkunastotysięcznej widowni. Beyoncé, Gwen Stefani czy Rihanna to idolki nastolatków, ale w europejskich stolicach słucha ich ledwie trzy – cztery tysiące osób. Przede wszystkim dlatego, że dla młodych ważniejszy jest nowy teledysk gwiazdy w komórce niż zobaczenie jej na żywo. Muzyka pop sprowadza się do obrazu i jego ścieżki dźwiękowej, koncerty muszą być przede wszystkim atrakcyjne wizualnie.

Ten syndrom dotyka też wykonawczynie: ich kariery zaczęły się w telewizji. Występy są dla nich frustrującym (bo rzadkim) sprawdzianem. Na scenie starają się tylko odtworzyć swój telewizyjny wizerunek. Koło się zamyka. Po co iść na koncert, skoro wideoklip jest doskonalszy. Tymczasem wielkie sale, a nawet stadiony, z powodzeniem wypełniają... starsze panie. Windują ceny biletów do kwot, na widok których brew sama się unosi. Ale potem opada, a ręka sięga po portfel. Występy tych wokalistek są skierowane do starszej publiczności, zdolnej przeżywać muzykę. Koncert ma być emocjonującym spotkaniem – im bliższym, tym lepiej.

[srodtytul]Scena to chleb[/srodtytul]

Koncertujące teraz Dolly Parton, Barbrę Streisand, Cher i Tinę Turner łączy jedno: na estradzie spędziły całe życie.

Tę ostatnią wszyscy pytają, jakim cudem ma takie zgrabne nogi. – A jakie mam mieć?! Przez cztery dekady skakałam na scenie – odpowiada.

Dokładniej mówiąc: przez pierwsze dwie występowała prawie codziennie. „Muzyka to nasz biznes” – śpiewały w połowie lat 70. Tina i Cher. Telewizyjnymi duetami w skąpych błyszczących sukienkach zarabiały na chleb. Obie po rozwodach, spłacały długi wobec Ike’a i Sonny’ego, byłych mężów i muzycznych partnerów. Zanim osiągnęły solowy sukces, zdarzało im się pracować w podłych lokalach, ale także dzięki tym doświadczeniom później porywały gigantyczne stadiony.

[wyimek]Dolly Parton, Barbrę Streisand, Cher i Tinę Turner łączy jedno: na estradzie spędziły całe życie [/wyimek]

Ostatnio, siedząc w telewizyjnym studiu u Oprah Winfrey, śmiały się ze złych czasów. Słynna dziennikarka zaprosiła je, by zapowiedziały nowe serie koncertów. Cher przejęła po Céline Dion salę w Cesar’s Palace w Las Vegas. Śpiewa tam pięć razy w tygodniu dla pełnych sal – najdroższe bilety: tysiąc dolarów. Tina, choć osiem lat temu zarzekła się, że odchodzi na emeryturę, jesienią rusza w światową trasę. Ceny w Europie zaczynają się od 220 euro, ale fani zapłacą i po 400. Nikogo nie martwi, że Turner ma 69 lat. I tak wyjdzie na scenę w sukience mini, świetnie zaśpiewa i jeszcze zatańczy. Bo muzyka to jej biznes.

Z talentu i biznesu Dolly Parton żyje 100 osób – tylu krewnych zatrudnia królowa country. Za miejsce przy stoliku pod samą sceną trzeba zapłacić minimum 1000 dolarów. Wszystkie bilety na koncerty tegorocznego tournée po Stanach i Europie zostały wyprzedane.

[srodtytul]Barbie z krwi i kości[/srodtytul]

„Jestem jak Barbie, za dużo makijażu, za dużo włosów. Ale nie sądźcie mnie po okładce, bo dobra ze mnie książka”. Poddająca się nieustającej rekonstrukcji plastycznej 62-letnia Parton napisała jedne z najlepszych piosenek ubiegłego wieku i sprzedała ponad 100 milionów albumów. Ma i inne osiągnięcia – założona przez nią Biblioteka Wyobraźni dostarczyła już 11 milionów książek ubogim dzieciom.

Cóż innego, jeśli nie wyobraźnia, mogło zanieść ją na szczyt. Ją – jedno z dwanaściorga dzieci dorastających w dwuizbowej chałupie w Tennessee. I co innego, jeśli nie szczerość, mogłoby ją na tym szczycie utrzymać przez prawie 50 lat. „Te same dowcipy, te same piosenki, ta sama stara Dolly” – pisał dziennikarz „Guardiana” po jej wiosennym londyńskim występie. Wbrew pozorom to zdanie otwierało entuzjastyczną recenzję.

– Nie zdajecie sobie sprawy, ile forsy potrzeba, by wyglądać tak tanio – mawia Parton do publiczności, wskazując na siebie palcem. To prawda, a żart jest od kilkudziesięciu lat aktualny. Wokalistka opowiada, że w dzieciństwie miała dwa ideały piękna: lalkę Barbie i lokalną prostytutkę. Po czym śpiewa „Dumb Blond” o głupiej blondynce. Historia o talencie krawieckim jej mamy tradycyjnie zapowiada wspaniałą „Coat of Many Colours” – wspomnienie Dolly maszerującej dumnie do szkoły w płaszczu zszytym ze skrawków. Dziś też wychodzi na scenę z podniesioną głową, a powodów ma wiele, choć wystarczy ten jeden: kiedy już sobie pogada i zacznie śpiewać, zachwyca. Głos ma wciąż kryształowy.

[srodtytul]Bezcenna szansa[/srodtytul]

W przeciwieństwie do niej Barbra Streisand nie komponuje ani nie gra na kilku instrumentach. Jednak fantastyczny śpiew i talent aktorski wystarczyły, by stała się w 2007 r. drugą po Madonnie najlepiej zarabiającą wokalistką. Jest bogatsza o 60 milionów dolarów. To było nie tylko jej pierwsze od kilkunastu lat tournée po Ameryce, ale w ogóle pierwsze w kontynentalnej Europie. W Londynie bilety kosztowały po 1500 funtów, słuchacze w wypchanej po brzegi O2 Arena wiwatowali na stojąco, gdy wychodziła na scenę. Wraz z tymi wspaniałymi wokalistkami odejdzie epoka widowisk muzycznych, w których perfekcja nie maskuje uczuciowej pustki. A sceniczne kreacje nie zastępują osobowości.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

[link=mailto:p.wilk@rp.pl]p.wilk@rp.pl[/link][/i]

Większość nowych wokalistek może tylko marzyć o kilkunastotysięcznej widowni. Beyoncé, Gwen Stefani czy Rihanna to idolki nastolatków, ale w europejskich stolicach słucha ich ledwie trzy – cztery tysiące osób. Przede wszystkim dlatego, że dla młodych ważniejszy jest nowy teledysk gwiazdy w komórce niż zobaczenie jej na żywo. Muzyka pop sprowadza się do obrazu i jego ścieżki dźwiękowej, koncerty muszą być przede wszystkim atrakcyjne wizualnie.

Pozostało 92% artykułu
Kultura
Dzieło włoskiego artysty sprzedane za 6 mln dolarów. To banan i taśma klejąca
Kultura
Startuje Festiwal Niewinni Czarodzieje: Na karuzeli życia
Kultura
„Pasja wg św. Marka” Pawła Mykietyna. Magdalena Cielecka zagra Poncjusza Piłata
Kultura
Pawilon Polski na Biennale Architektury 2025: Pokażemy projekt „Lary i penaty"
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Kultura
Muzeum Historii Polski na 11 listopada: Wystawa „1025. Narodziny królestwa”