Dominika Kulczyk kupiła prawa do MaltaFestival Poznań

- Dominika Kulczyk kupiła prawa do MaltaFestival Poznań. To pierwsza sytuacja w Polsce, gdy poważny biznes przejmuje odpowiedzialność za ważny projekt kulturalny – mówi „Rzeczpospolitej” Michał Merczyński, wieloletni dyrektor, pomysłodawca festiwalu.

Publikacja: 04.12.2023 11:47

Michał Merczyński, wieloletni dyrektor MaltaFestival Poznań, Dominika Kulczyk, prezeska Kulczyk Foun

Michał Merczyński, wieloletni dyrektor MaltaFestival Poznań, Dominika Kulczyk, prezeska Kulczyk Foundation, która nabyła prawa do festiwalu, z fotografią dra Jana Kulczyka (1950-2015), pierwszego mecenasa festiwalu

Foto: Fot. Kasia Mazurkiewicz

"Rzeczpospolita": Czy możemy już powiedzieć, że Malta Festival, jedna z najważniejszych imprez kulturalnych w Polsce i Europie, organizowana w Poznaniu od 1991 r., ma zagwarantowaną przyszłość?

Tak, to już jest faktem. Festiwal uratowały przede wszystkie dwie kobiety. O przyszłość Malta Festival zadba Dominika Kulczyk, która powiedziała, że nie wyobraża sobie Poznania bez Malty. Dominika Kulczyk pokazała coś, czego jeszcze w Polsce nie było, a co jest praktyką stosowaną na świecie: poważny biznes przejmuje odpowiedzialność za poważny projekt kulturalny. Fundacja Malta nie będzie już organizowała festiwalu, lecz nowy podmiot powołany przez Dominikę Kulczyk. To ona będzie rozwijała imprezę na nowo, z nową dyrektorką, z nowym zespołem, dbając o zachowanie światowego poziomu. Z myślą o Poznaniu, co zapoczątkował ojciec Dominiki Kulczyk, dr Jan Kulczyk, tworząc system stypendialny w mieście. Nie chciałbym wyręczać Dominiki Kulczyk w deklaracjach, ale padły już słowa, że Malta jest kobietą i kobieta oraz artystki będą ważnym aspektem festiwalu.

Czytaj więcej

Michał Merczyński po 33 latach żegna się z Malta Festival Poznań

Zaś drugą kobietą, która uratowała Malta Festival, jest znakomita menedżerka kultury Magda Sroka. W roli pełnomocniczki pomogła przeprowadzić proces restrukturyzacyjny i stanie się coś wyjątkowego, bo nasi wierzyciele dostaną zwrot stu procent wierzytelności, gdy zazwyczaj jest to kilkadziesiąt procent, a nawet 10-20 proc.

Dominika Kulczyk powiedziała też, że nie wyobraża sobie Malty bez Michała Merczyńskiego, ale jak wiemy, już zrezygnowałem z dyrekcji, będę festiwal oczywiście wspierał, ale w mniej formalnej roli. Zarówno finalne rozwiązanie problemów, jak i wizja rozwoju festiwalu sprawia, że czuję się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

Kto pokieruje festiwalem?

Karolina Rozwód. Znam ją od 20 lat. To osoba, która ma ogromne doświadczenie. Zaczynała, jeszcze jako studentka, w przy organizacji Roku Gombrowiczowskiego w 2004 r. i znakomicie odnalazła się w tym ogromnym międzynarodowym projekcie. Potem pracowała w TVP Kultura i w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej, ale dziełem jej życia jest Stary Teatr w Lublinie. Najpierw przeprowadziła totalną renowację tego zabytkowego obiektu z 1822 r., a potem kierowała tą instytucją kultury w formule impresaryjnej, produkując wiele wydarzeń w różnych dziedzinach, zna więc doskonale środowisko artystyczne. Sumując: ma doświadczenia związane z instytucjami rządowymi, medialnymi, a także inwestycyjne i dyrektorskie. Zna też Maltę, bo na festiwal wielokrotnie przyjeżdżała.

Przypomnijmy, co się stało z Malta Festival.

W 2017 r. minister kultury Piotr Gliński, wskazując jako powód umieszczenie w programie spektaklu „Turbofolk” Olivera Frljicia, odebrał nam przyznaną w konkursie dotację, której nigdy już nie odzyskaliśmy. To było przyczyną totalnego kryzysu, w jakim znaleźliśmy się jako festiwal. Jako jedyna instytucja kultury wygraliśmy proces wytoczony ministerstwu i niewypłacona dotacja została zwrócona z odsetkami, ale, tak jak powiedziałem, już nigdy nie dostaliśmy od ministerstwa kultury nawet złotówki.

Nikt w poznańskim ratuszu nie potrafił podjąć normalnej rozmowy ze zrozumieniem dla tego, czym Malta była i jest dla Poznania oraz polskiej kultury

Michał Merczyński, wieloletni dyrektor, pomysłodawca festiwalu

Jak to konkretnie wyglądało?

Rozmawiałem z ministrem Glińskim na temat Malta Festival i obecności spektaklu „Turbofolk” Olivera Frljicia w programie, którego był kuratorem. Nie miało znaczenie, że w ministerialnym konkursie dotacyjnym otrzymał dobrą punktację. Liczyła się tylko kwestia „Klątwy”, która oburzyła prawicę, mówiąc o pedofilii w Kościele. W czasie rozmowy usłyszałem jak to wicepremier Gliński ceni Maltę, jak jeździł jako młody człowiek na warsztaty Jerzego Grotowskiego, że trzeba wybrnąć jakoś z problemu. Miałem wrażenie, że rozstaliśmy się w duchu kompromisu, ale 24 godziny potem wszystko zostało zablokowane. Jak powiedział minister Gliński „sytuacja polityczna się zmieniła”. Czyli co? Był telefon z ulicy Nowogrodzkiej?

Trzeba dodać, że prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak nie był kompletnie zainteresowany uratowaniem sztandarowego poznańskiego festiwalu, a przecież odbywały się na nim światowe prapremiery inscenizacji noblistów Coetzeego i Pamuka w ich obecności. Gościli najwybitniejsi europejscy twórcy, oglądaliśmy pierwsze polskie koncerty Gorana Bregovicza, Buena Vista Social Club czy Radiohead. Prezydent mógł uratować festiwal, zgadzając się na przejęci go przez Targi Poznańskie, jednak nie wykazał dobrej woli.

To prawda, ale warto też zauważyć, że od czasu, gdy rząd Zjednoczonej Prawicy ograniczył przychody samorządów, to właśnie kultura padała ofiarą cięć. Nie chcę usprawiedliwiać prezydenta Poznania, bo uważam, że popełnił wobec Malty duży błąd, ale przecież w październiku powinien odbyć się we Wrocławiu teatralny festiwal Dialog.

Tak wynikać by mogło z deklaracji prezydenta Jacka Sutryka, a potem nikt się nawet nie zająknął, by powiedzieć, że Dialog odwołuje. Po prostu go nie było.

Niestety, a przecież te dwa festiwale - Malta i Dialog, były oknem na świat, podtrzymywały związki teatralne Polski z Europą. Malty, ze względu na budżet i czas trwania, nie da się może porównać z festiwalami w Awinionie i Edynburgu, ale współtworzyła z nimi, również dzięki koprodukcjom, wspólny artystyczny krwioobieg. Wyrosła ponad poziom lokalnej imprezy, co przez wiele lat rozumiały zarówno władze Ministerstwo Kultury, jak i Poznania. Ale aplikowaliśmy również w programach Instytutu Książki czy Instytutu Adama Mickiewicza, zajmującego się polską dyplomacją kulturalną, ponieważ Malta zawsze była festiwalem interdyscyplinarnym.

Poznań wpisał ją do strategii rozwoju kultury razem z Konkursem im. Wieniawskiego.

Tak, z czasem jednak to nie znajdowało pokrycia w faktycznych działaniach. Gdy Ministerstwo Kultury odebrało nam trzyletnią dotację, kanibalizowano nas również w Poznaniu, a retoryka się nie zmieniała. Wciąż mówiono o nas, że jest w Poznaniu wielka Malta, która dostaje najwięcej pieniędzy, a także 300 małych, niedofinansowanych fundacji, które potrzebują większego wsparcia. Jednocześnie miasto i środowiska lokalne stawiało przed Maltą zadanie utrzymania kontaktu z artystyczną Europą, jak i pozostania największym regionalnym wydarzeniem, gromadzącym publiczność zarówno masową, jak i elitarną. Z tych zadań nikt nas nie zwolnił, natomiast dotacje malały. Dlatego już w czasie pandemii, mówiłem o tym, że trzeba zmienić status Malty, która powinna stać się instytucją miejską, ponieważ od 1991 r. lat tworzyła kulturalny pejzaż Poznania. Ten pomysł został zlekceważony. Wykorzystano przeciwko nam również fakt, że po odwołaniu koncertu zespołu Atoms for Peace, m. in. z udziałem Thoma Yorke’a z Radiohead i basisty Red Hot Chili Peppers Flea, z powodu zaniedbań podwykonawcy, od 2013 r., co jest wielkim skandalem, trwa proces o odszkodowanie dla Malty, a wobec nie wypłacenia nam odszkodowania - wpadliśmy w długi. A mimo to festiwal trwał i trzymał poziom.

Nikt w poznańskim ratuszu nie potrafił podjąć normalnej rozmowy ze zrozumieniem dla tego, czym Malta była i jest dla Poznania oraz polskiej kultury. Patrzono obojętnie jak festiwal upada. To było niedopuszczalne. Tym bardziej chciałem podziękować zespołowi Fundacji Malta, który przeszedł trudny okres. Dziękuję Radzie Fundacji, która cały czas mnie wspierała oraz kilkuset wybitnym artystom z całego świata, którzy podpisali list apelujący o uratowanie Malta Festival. A także jeszcze raz Dominice Kulczyk i Magdzie Sroce. Kłaniam się wszystkim w pas. Jeszcze jedno szczególne podziękowanie kieruję do mojej żony Kasi Mazurkiewicz, która jest moją osobistą „żelazną kopułą”.

"Rzeczpospolita": Czy możemy już powiedzieć, że Malta Festival, jedna z najważniejszych imprez kulturalnych w Polsce i Europie, organizowana w Poznaniu od 1991 r., ma zagwarantowaną przyszłość?

Tak, to już jest faktem. Festiwal uratowały przede wszystkie dwie kobiety. O przyszłość Malta Festival zadba Dominika Kulczyk, która powiedziała, że nie wyobraża sobie Poznania bez Malty. Dominika Kulczyk pokazała coś, czego jeszcze w Polsce nie było, a co jest praktyką stosowaną na świecie: poważny biznes przejmuje odpowiedzialność za poważny projekt kulturalny. Fundacja Malta nie będzie już organizowała festiwalu, lecz nowy podmiot powołany przez Dominikę Kulczyk. To ona będzie rozwijała imprezę na nowo, z nową dyrektorką, z nowym zespołem, dbając o zachowanie światowego poziomu. Z myślą o Poznaniu, co zapoczątkował ojciec Dominiki Kulczyk, dr Jan Kulczyk, tworząc system stypendialny w mieście. Nie chciałbym wyręczać Dominiki Kulczyk w deklaracjach, ale padły już słowa, że Malta jest kobietą i kobieta oraz artystki będą ważnym aspektem festiwalu.

Pozostało 87% artykułu
Kultura
Dzieło włoskiego artysty sprzedane za 6 mln dolarów. To banan i taśma klejąca
Kultura
Startuje Festiwal Niewinni Czarodzieje: Na karuzeli życia
Kultura
„Pasja wg św. Marka” Pawła Mykietyna. Magdalena Cielecka zagra Poncjusza Piłata
Kultura
Pawilon Polski na Biennale Architektury 2025: Pokażemy projekt „Lary i penaty"
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Kultura
Muzeum Historii Polski na 11 listopada: Wystawa „1025. Narodziny królestwa”