Przekonał do jazzu więcej polskich słuchaczy niż Miles Davis i John Coltrane razem wzięci. Zawsze w charakterystycznej bejsbolówce na głowie.
Od 46 lat nieprzerwanie prowadzi w Trójce audycję „Trzy kwadranse jazzu", opowiadając o jazzie pasjonujące historie i edukując słuchaczy, a także muzyków.
– On jest nauczycielem, choć nie uczy w żadnej szkole, same jego audycje są bardzo kształcące – powiedziała w reportażu radiowym o Janie „Ptaszynie" Wróblewskim wokalistka Dorota Miśkiewicz.
Skąd wziął się jego pseudonim? Tę modę zapoczątkowali muzycy zespołu Melomani jeszcze w tzw. okresie katakumbowym polskiego jazzu. Każdy jazzman miał jakieś przezwisko, a że Wróblewski to „Ptak", a później „Ptaszyn". Nosił i nosi do dziś czapkę z daszkiem, która przypomina dziób.
– Niewysokiego wzrostu, a wielki człowiek, genialny muzyk, wspaniały aranżer, znakomity facet, guru naszego jazzu – mówi o nim wokalista i perkusista Andrzej Dąbrowski występujący z „Ptaszynem" od 55 lat.