Wydarzeniem festiwalu będzie piątkowy (5 lipca) „Dzień Johna Zorna”, amerykańskiego kompozytora, saksofonisty i producenta, którego występy w Europie są rzadkie, ale dzięki licznym albumom wydawanym przez jego wytwórnię Tzadik, możemy nieustannie słuchać bogatej twórczości nowojorskiego artysty.
Legenda festiwalu
Jednak Zorn na żywo będzie przeżyciem jedynym w swoim rodzaju, bo dla wielu to postać numer jeden muzyki improwizowanej. Jego koncerty są tak atrakcyjne, że bilety sprzedały się najwcześniej. Wieczór wypełni jazz radykalny, ekspresyjny, oryginalny, po prostu ekscytujący. Rozpocznie trio pianisty Briana Marselli, które będzie wykonywać kompozycje swojego mentora.
– To wybór samego Zorna, a pianista, choć w Polsce raczej mało znany, to prawdziwy wymiatacz, wielki talent – powiedział „Rzeczpospolitej” Mariusz Adamiak, pomysłodawca i szef festiwalu. – Od dawna chciałem zaprosić Zorna na koncerty, ale na przeszkodzie stawał brak pieniędzy. Przed laty udało mi się zorganizować na WSJD dzień Zorna z pięcioma projektami w Sali Kongresowej. To było najdroższe wydarzenie w historii festiwalu. Te czasy już nie wrócą.
Sam John Zorn zagra ze swoim sztandarowym zespołem New Masada Quartet w składzie: lider – kompozycje i saksofon altowy, Julian Lage – gitara, Jorge Roeder – kontrabas i Kenny Wollesen – perkusja. Lage uznawany jest za jednego z najwybitniejszych gitarzystów jazzowych, a jego autorskie albumy wydawane przez prestiżową wytwórnię Blue Note Records cieszą się dużą popularnością. Sam Zorn uważa, że to jeden z najlepszych zespołów, jakie kiedykolwiek miał. Możemy się spodziewać muzyki naprawdę odlotowej, a jej zapowiedzią są dwa albumy kwartetu wydane w 2021 i 2023 r. Warto podkreślić, że jak na Zorna, jest to muzyka dość przystępna, zagrana z pasją i ogniem, który od lat trawi jego artystyczną duszę. W melodiach usłyszymy żydowskie motywy, a pulsujący rytm poruszy każdego słuchacza.
Guru Miller
Mistrzem rytmu, tego wywodzącego się z amerykańskich korzeni, czyli funkowego, jest niewątpliwie Marcus Miller, basista, który w latach 80. XX w. współpracował blisko z legendarnym Milesem Davisem, a nawet komponował dla niego utwory. Dziś jest wyrocznią w dziedzinie produkcji albumów, a każdy jego występ przyciąga miłośników jazzu oraz tych wszystkich, którzy lubią żywiołową muzykę i są skorzy do zabawy. Jego koncert zakończy festiwal w późny, niedzielny wieczór 7 lipca, a publiczności na pewno nie będzie łatwo rozstać się z muzyką Millera.