Artur Rojek na swoim torze

Jedyny polski rockman-menedżer, który zdobywa laury za organizację Off Festivalu, po 20 latach odszedł z Myslovitz

Publikacja: 28.04.2012 08:44

Artur Rojek na swoim torze

Foto: Fotorzepa, Adam Burakowski

Koledzy z zespołu nieraz mieli za złe Arturowi Rojkowi, że błyszczy w mediach zamiast nich. Jak na potwierdzenie decyzja o opuszczeniu grupy zbiegła się z ogłoszeniem kolejnego  sukcesu wokalisty: został laureatem Gwarancji Kultury, corocznych nagród TVP Kultura w kategorii „menedżer kultury".

Na początku roku katowicki Off doceniono na arenie międzynarodowej – otrzymał European Festival Award za rok 2011 jako Najlepszy Festiwal Średniej Wielkości.

Gwiazda alternatywy

Rojek zawsze podkreślał, że jest indywidualistą.

– Mam potrzebę zrobienia czegoś poza grupą – mówił  „Rz". – Bez tego czułbym się nieszczęśliwy. Za pewne rzeczy muszę być odpowiedzialny sam.

Tę predyspozycję z pewnością rozwinął sport. Muzyk trenował pływanie m.in. na katowickim AWF.

– To bardzo indywidualna dyscyplina, przynajmniej na treningu. Monotonna, bo pływa się od ściany do ściany – mówi. – Wymaga poświęcenia. Ale ja to lubiłem. Do dziś lubię bardziej sporty indywidualne niż zespołowe.

Tak jakby musiał mieć w życiu własny tor, na który nikt nie wpłynie bez jego zgody. Pewnie dlatego zażądał, by utwory Myslovitz nie były podpisywane przez cały zespół, tylko nazwiskami. W 2006 r. zaś stworzył Off Festival – od podstaw, w rodzinnych Mysłowicach, na kąpielisku Słupna. Tam, gdzie chodził z mamą na spacery, potem się kąpał i był ratownikiem.

Oryginalność pomysłu Rojka polegała na tym, że gdy wszyscy chcieli grać przeboje i zapraszać gwiazdy znane z radia – on postawił na muzykę niszową, jakiej sam słucha od lat. To dlatego, nawet po sukcesie płyty „Miłość w czasach popkultury" (1999) z hitem „Długość dźwięku samotności", stworzył alternatywny zespół Lenny Valentino.

Off znalazł nie tylko wiernych odbiorców, ale i mocnego sponsora (mBank), który zdecydował się zainwestować w raczkującą imprezę, bo stawiał na młodych, mobilnych ludzi wybierających bankowość wirtualną. Polityczną i medialną twarzą Offu pozostaje Jerzy Buzek, były premier RP i przewodniczący Parlamentu Europejskiego, często obecny na konferencjach i koncertach.

Rojek jako szef festiwalu musiał udowodnić, że potrafi bronić własnych racji. Gdy sytuacja wokół imprezy w Mysłowicach pogorszyła się, bo samorządowcy nie mogli porozumieć się z burmistrzem, muzyk nie bał się zaryzykować i przeniósł Off do Katowic. Skorzystał z faktu, że metropolii zależało na dużej imprezie, która pomoże w walce o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. W ten sposób objawiła się być może najważniejsza cecha Rojka: zamiast brnąć w bezsensowne spory, szuka drogi wyjścia i inwestuje w przyszłość.

Bitwa o Zachód

Nie wszystkie inwestycje się udały. W ostatnich latach, jak żaden inny polski zespół, Myslovitz zaangażował się w zagraniczną karierę. W 2002 r. grupa doprowadziła do podpisania kontraktu z EMI i premiery anglojęzycznej płyty „Korova Milky Bar" na europejskich rynkach. Udało się jej uzyskać wsparcie promocyjne w postaci koncertów z gwiazdami – The Corrs i Simple Mind. Otwierało ich występy w największych europejskich halach, było też obecne na dużych festiwalach.

Zagraniczny projekt skończył się jednak porażką. Zabrakło poważnego zainteresowania muzyką Polaków. Tymczasem zespół ponosił koszty zagranicznych wyjazdów (transport, hotele), nie mogąc liczyć na udział w zyskach z koncertów. Taki zawarł układ. Lepszego nie udałoby się zawrzeć. Mimo to, po trzech latach ciągłych wyjazdów na Zachód, w zespole zrodziła się frustracja. Przegrane bitwy zawsze prowokują do rozliczeń. Doszły zmęczenie i niezgodność charakterów.

Ale zanim jeszcze pojawiły się rodziny i dzieci, muzycy Myslovitz już bardzo się różnili. Kiedy robiłem wywiad z całym zespołem, po kilkunastu minutach poczułem, że ich wspólna działalność zakrawa na cud. Nie zgadzali się w podstawowych sprawach i eksponowali różnice ponad miarę. Nie wszyscy się lubili. W końcu doszło do zawieszenia działalności grupy na rok. A tak naprawdę separacji.

Kula śniegowa

Jacek Kuderski wyznał w książce „Życie to surfing" Leszka Gnoińskiego: – Myslovitz to teraz firma, maszyna do grania piosenek, zarabiania pieniędzy (...). Już nie jesteśmy wielkimi przyjaciółmi.

Ostatnią płytą grupy okazało się CD „Nieważne jak wysoko jesteś...". W planach była kontynuacja albumu. Ale już kiedy rozmawiałem z Arturem Rojkiem przed zeszłoroczną premierą, można było się spodziewać, że jego druga część nie powstanie.

– Nasz kompromis polega w pewnym sensie na milczeniu – tłumaczył wokalista. Miał żal do kolegów, że odrzucili jego pomysł terapii grupowej, który pomógł rozwiązać problemy w wielu formacjach rockowych.

10 kwietnia na Facebooku pojawiło się nowe zdjęcie Myslovitz. Już bez Artura. A potem oświadczenie o rozstaniu.

Obecnie Rojek zajmuje się festiwalem. Solową płytę zaplanował na przyszły rok. Z pewnością będzie miał łatwiej, bo był twarzą i głosem zespołu. Nowym wokalistą został Michał Kowalonek ze Snow Mana. Grupa ma duży potencjał, o czym przekonał choćby Przemysław Myszor, komponując dla Krzysztofa Krawczyka hit „...bo jesteś Ty". Oby ubyło kłótni i przybyło dobrej muzyki.

Koledzy z zespołu nieraz mieli za złe Arturowi Rojkowi, że błyszczy w mediach zamiast nich. Jak na potwierdzenie decyzja o opuszczeniu grupy zbiegła się z ogłoszeniem kolejnego  sukcesu wokalisty: został laureatem Gwarancji Kultury, corocznych nagród TVP Kultura w kategorii „menedżer kultury".

Na początku roku katowicki Off doceniono na arenie międzynarodowej – otrzymał European Festival Award za rok 2011 jako Najlepszy Festiwal Średniej Wielkości.

Pozostało 92% artykułu
Kultura
Dzieło włoskiego artysty sprzedane za 6 mln dolarów. To banan i taśma klejąca
Kultura
Startuje Festiwal Niewinni Czarodzieje: Na karuzeli życia
Kultura
„Pasja wg św. Marka” Pawła Mykietyna. Magdalena Cielecka zagra Poncjusza Piłata
Kultura
Pawilon Polski na Biennale Architektury 2025: Pokażemy projekt „Lary i penaty"
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Kultura
Muzeum Historii Polski na 11 listopada: Wystawa „1025. Narodziny królestwa”