Cóż, nie do końca. A wielu spośród tych, którzy próbują szczęścia w gastronomii, wyobraża sobie, że ich życie upłynie na zbieraniu oklasków, udzielaniu wywiadów i reklamowaniu desek podłogowych. No, może jeszcze ewentualnie gotowaniu, tak trochę, dla podtrzymania sławy i możliwości wrzucania fotek efektownych dań na rozmaite portale społecznościowe.
Gorzkie to słowa, niemniej poparte sporym panelem spotkań z adeptami trudnej sztuki kulinarnej. W tym roku, wraz z naszym partnerem Makro Cash & Carry, przeprowadzamy konkurs dla młodych kucharzy, takich do 21. roku życia. Siłą rzeczy w większości to nadal uczniowie, niektórzy zdobywający pierwsze szlify na praktykach w restauracjach. Poza standardową w takich przypadkach formułą zgłoszeń polegającą na przesłaniu przepisu i zdjęcia dania, wraz z jury zorganizowaliśmy serię spotkań z uczestnikami wyselekcjonowanymi po pierwszej turze. Nie były to długie rozmowy, ale miały starannie przemyślany charakter i cel. Otóż nie tylko chcieliśmy poznać ich poziom wiedzy, samodzielności, marzeń i aspiracji, ale także zarysować im spektrum zadań i wyzwań, z którymi musi się mierzyć prawdziwy szef kuchni. I zostawić ich z kilkoma pytaniami, przy odrobienie szczęścia skłaniającymi do refleksji.
W każdym ze spotkań brało udział dwoje jurorów, a wśród nich najwięksi z największych, laureaci nagród „Żółtego Przewodnika" Gault & Millau z głównej sceny: Paweł Oszczyk, Michał Bryś, Witek Iwański, Agata Wojda i Michał Kuter. Postaci, które imponują i na których wzorować się można i należy w tej branży. Relatywnie najwięcej stresu mieli kandydaci z południa Polski – stawali twarzą w twarz z Michałem Brysiem, którego wcielenie rodem z „Hell's Kitchen" onieśmielało nawet największych kozaków. Na szczęście pozory mylą i ludzka, błyskotliwa i nader profesjonalna strona szefa Brysia przeważała nad jego diabelskim telewizyjnym emploi.
A po drugiej stronie stołu... Pełen kalejdoskop wiedzy, motywacji i poziomów, pomimo iż wybraliśmy do spotkań najlepszych z najlepszych. Było kilkoro uczestników, dla których najprostsze pytania stanowiły wyzwanie. I nijak tego stresem tłumaczyć nie można, gdyż nawet pytania rzucane jako koła ratunkowe pozostawały bez odzewu. Bo jak to możliwe, żeby człowiek planujący karierę w wybranej branży nie miał pojęcia choćby o aktorach tej sceny. Niektórym znacznie łatwiej byłoby wymienić nazwiska piłkarzy kadry narodowej niż kilku szefów z Polski i świata.
Natomiast byli też tacy, których wiedza, pasja i determinacja odbierała mowę jurorom. Nastolatki, które zamiast godzinami stukać w ekrany smartfonów, ściągają z całego świata filmy instruktażowe, przepisy, zaczytują się biografiami szefów i zadziwiają nie tylko swoich nauczycieli, ale także wytrawnych praktyków. Ich nazwiska postaram się zapamiętać, gdyż jestem pewna, że nie raz się z nimi spotkamy. Na coraz wyższych scenach. Jest zatem nadzieja i dobrze, bo „takie Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie".