Dzierżawski napisał w tej sprawie list otwarty, w którym nazwał prof. Dębskiego "aborterem", dodając, że zmarły "wielokrotnie zabierał głos w debacie publicznej, opowiadając się za dopuszczalnością aborcji eugenicznej, w tym również za aborcją dzieci podejrzanych o Zespół Downa". Działacz powoływał się przy tym na przepis z prawa kanonicznego, stanowiący, że "kto powoduje przerwanie ciąży, po zaistnieniu skutku, podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa".
"Kościół nigdy nie zaprzestaje modlitwy za zmarłych, zwłaszcza tych, którzy tej modlitwy najbardziej potrzebują. Prof. Romuald Dębski był ochrzczonym katolikiem i przed śmiercią został opatrzony Świętymi Sakramentami, które w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia powodują zatrzymanie skutków ewentualnie zaciągniętej ekskomuniki. Ponadto żadna kara przewidziana przez prawo kościelne nie została Mu wymierzona ani wobec Niego zadeklarowana" - oświadczyła w czwartek Archidiecezja Warszawska w specjalnym komunikacie.
Autor oświadczenia, rzecznik prasowy Archidiecezji ks. Przemysław Śliwiński zauważył, że "znana powszechnie postawa Zmarłego wobec aborcji, która była sprzeczna z nauczaniem Kościoła" mogła wywoływać "uzasadniony niepokój wiernych". "Nie sposób jednakże pominąć wdzięczności licznego grona kobiet w zagrożonych ciążach, którym Zmarły pomógł w urodzeniu ich dzieci" - zauważono w komunikacie.
"Po wyrażeniu jednoznacznej oceny poglądów i postawy Zmarłego w tej niezwykle ważnej i delikatnej kwestii, pamiętajmy o tym, że Zmarły nie podlega już ludzkiemu osądowi. Mamy prawo do oceny Jego postępowania, także negatywnej, nie znamy jednak Jego najgłębszych motywacji i tajemnic Jego sumienia. Zmarły podlega już tylko trybunałowi Miłosiernego Boga" - czytamy w oświadczeniu.
Władze Archidiecezji Warszawskiej poinformowały, że podczas mszy pogrzebowej prof. Dębskiego "nie są przewidziane żadne przemówienia poza homilią liturgiczną proboszcza parafii bł. Edwarda Detkensa w Warszawie".