Udzielił on obszernego wywiadu Magdalenie Rigamonti z „Dziennika Gazety Prawnej" m.in. na temat katastrofy smoleńskiej, procesu, który go czeka i nowej komisji, która będzie ją badać.
Obiad po katastrofie
- Wtedy, 10 kwietnia, znaleźliśmy się w sytuacji krańcowej, zarówno ci, którzy rządzili, i ci, którzy byli w opozycji. Nie mam zdolności, żeby ocenić, co można by lepiej zrobić. Ci, którzy są teraz aktywni, mówią o spisku, przecież byli wtedy w Smoleńsku, niektórzy nawet organizowali wizytę prezydenta Kaczyńskiego. Wtedy 10 kwietnia, kiedy zginął prezydent Rzeczypospolitej, nasz prezydent i 95 innych osób, poszli w Smoleńsku na obiad, a potem wrócili do Polski – mówi Arabski w wywiadzie.
Wspomina, ze tak zrobił choćby minister Antoni Macierewicz. Innych nazwisk nie wymienia. - Według mnie ich zachowanie odbiera im prawo do oceniania zachowania innych po 10 kwietnia, bo nie wiedzą, co się działo w Smoleńsku, co później w Moskwie. Ta sprawa naznaczy nas wszystkich do końca świata – wspomina były szef KPRM.
Podkreśla, że robiono to, co było polską racją stanu, miało też potencjalnie walor rozpoczęcia nowego rozdziału w relacjach z naszymi sąsiadami – zapewnia.