„Sprawy dotyczące wykorzystywania małoletnich są w Kościele katolickim zarezerwowane jurysdykcji watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary i dlatego kanoniczne procesy karne lub sądowe są prowadzone w diecezjach lub zgromadzeniach zakonnych na jej zlecenie. W związku z tym udostępnienie akt procesowych powinno odbywać się drogą dyplomatyczną za pomocą wniosku o międzynarodową pomoc prawną z prośbą o udostępnienie dokumentacji konkretnego postępowania kanonicznego znajdującego się w jurysdykcji Stolicy Apostolskiej. Mamy więc w tej sprawie do czynienia z relacją między rządem Polski a władzami Stolicy Apostolskiej, a nie między państwową komisją a Kościołem w Polsce” - czytamy w komunikacie Biura Delegata KEP ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży.
Dziesięciopunktowy dokument zachęca co prawda biskupów i przełożonych zakonnych do współpracy ze świeckim wymiarem sprawiedliwości, ale ściśle określa jej granice
Tymczasem z instrukcji, którą Nuncjusz Apostolski w Polsce dostarczył wszystkim biskupom, do której załączono także uwagi Papieskiej Rady ds. Tekstów Prawnych, wynika, że nie dotyczy to wyłącznie komisji, ale także wszystkich instytucji państwowego wymiaru sprawiedliwości. Oznacza to np., że Sąd w Chodzieży, przed którym toczy się sprawa byłego już księdza oskarżonego o wykorzystywanie seksualne ministranta, nie zobaczy na razie dokumentów z postępowania kanonicznego, które stara się uzyskać od archidiecezji poznańskiej, a które jak wskazuje kuria są właśnie w Watykanie. Oznacza to też, że dokumentów dotyczących ks. Arkadiusza H., antybohatera filmu braci Sekielskich „Zabawa w chowanego” oraz kościelnego dochodzenia w sprawie bp. Edwarda Janiaka nie ujrzy też sąd w Kaliszu, przed którym poszkodowani przez ks. H. bracia Jakub i Bartłomiej Pankowiakowie walczą o milion zł zadośćuczynienia.
Dziesięciopunktowy, opatrzony pieczęcią Nuncjatury Apostolskiej, dokument, z którym się zapoznaliśmy, zachęca co prawda biskupów i przełożonych zakonnych do współpracy ze świeckim wymiarem sprawiedliwości, ale ściśle określa jej granice. Biskup może wymieniać informacje z policją, prokuraturą czy sądem, może udostępniać im różne dokumenty, ale tylko na etapie wstępnego dochodzenia kanonicznego, gdy próbuje zweryfikować zarzuty wobec podejrzanego księdza. Jeśli zakończy postępowanie w diecezji i wyśle materiały do Kongregacji Nauki Wiary współpraca ma się zakończyć. „(…) sprawa przechodzi pod jurysdykcję Watykanu, a zatem zarówno dokumenty wystawione przez właściwe Dykasterie Stolicy Apostolskiej, jak i przez podmioty działające w Polsce na mocy jej delegacji (…), pozostają w dyspozycji Stolicy Apostolskiej” - instruuje biskupów dokument.
Watykan zaznacza przy tym, że sam może jakieś dokumenty udostępnić, ale tylko pod warunkiem, że występujący o nie (np. sąd) nie tylko dokładnie sprecyzuje o jaką sprawę chodzi, ale też odpowiednio uzasadni swój wniosek. Pozwoli to, jak czytamy w dokumencie, na ocenę „pod kątem jego sensowności, zasadności i przydatności do celów procesowych”. Instrukcja doradza także biskupom, że jeśli którykolwiek z nich napotka na trudności we współpracy z wymiarem sprawiedliwości ma natychmiast powiadomić o tym Nuncjaturę Apostolską, „która udzieli dokładnych wskazówek dotyczących konkretnych przypadków”.
- Może to słabo wyglądać, bo z jednej strony papież Franciszek mówi o potrzebie współpracy, my zapewniamy o swojej gotowości do współpracy, a z drugiej strony Kuria Rzymska niejako wiąże nam ręce. Krytyka spada na nasze głowy, bo zarzuca się nam, że coś ukrywamy. Wydawało się, że zniesienie sekretu papieskiego usprawni pewne procedury, a okazuje się, że będzie po staremu - tłumaczy nam jeden z hierarchów. – Ale jest także jeszcze jedna strona medalu. Kuria w Bielsku-Białej jakiś czas temu udostępniła prokuraturze i sądowi akta postępowania kanonicznego w sprawie ks. W. i okazało się, że do mediów wyciekły wrażliwe informacje, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Kij ma zatem dwa końce – dodaje.