Premier Polski Mateusz Morawiecki w towarzystwie wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego wraz z szefami czeskiego i słoweńskiego rządów Petrem Fialą i Janezem Janšą udali się we wtorek do Kijowa. Jakie to ma znaczenie dla Ukraińców?
Ta wizyta do obleganego Kijowa przypomina mi 2008 rok, gdy rosyjska armia stała u bram Tbilisi, a nasi prezydenci Lech Kaczyński i Wiktor Juszczenko wraz z przywódcami państw bałtyckich byli w gruzińskiej stolicy. To pokazuje, że państwa europejskie, które z własnego doświadczenia wiedzą, czym jest autorytaryzm, są zdolne do jednoczenia się w obronie demokracji. To ma też znaczenie dla przyszłej europejskiej perspektywy Ukrainy. Nasi sąsiedzi z Europy Wschodniej i Środkowej doskonale rozumieją, że ich bezpieczeństwo i dobrobyt gospodarczy zależy od tego, na ile odpowiedzialnie Europa zachowa się wobec wojny na Ukrainie. Przywódcy Polski, Czech i Słowenii to rozumieją.
Czytaj więcej
Liderzy z Polski, Czech i Słowenii, którzy wyruszyli do atakowanego przez Rosjan Kijowa, dają Putinowi znać, że na jego bezczelne żądania nie ma i nie będzie zgody.
Bo pamiętają komunizm?
Polacy walczyli „za wolność naszą i waszą” przez stulecia z Imperium Rosyjskim, gdy wiele narodów tego imperium nie mogło jeszcze nawet zrozumieć sensu tej walki. Nie wspominam już o Solidarności, która dla takich ludzi jak ja była jednym z najbardziej motywującym przykładów w życiu. W dużej mierze to zadecydowało i o naszym wyborze, naszej drodze, którą teraz idziemy. Ogromne znaczenie, zarówno dla Ukrainy, jak i dla Polski, miała Praska Wiosna, a Słowenia była pierwszą republiką dawnej Jugosławii, która opowiedziała się za suwerennością. Dla mnie to też jest ważne, bo, prawdopodobnie, byłem wówczas pierwszym ukraińskim dziennikarzem, który relacjonował tamte wydarzenia z Lublany.