Bielecki: Izrael pozwolił Putinowi grać ofiarami Holokaustu

Jerozolima jeszcze nigdy nie gościła tylu przywódców z całego świata. Wielu za późno odkryło, że przypadła im rola statystów w spektaklu wyreżyserowanym przez Kreml.

Aktualizacja: 23.01.2020 11:16 Publikacja: 22.01.2020 19:08

Bielecki: Izrael pozwolił Putinowi grać ofiarami Holokaustu

Foto: AFP

Gdy w środę przed południem szef izraelskiej dyplomacji Israel Katz witał na lotnisku Ben Guriona królów, prezydentów i premierów, czołowy izraelski dziennik „Haarec" zamieścił na czołówce strony internetowej analizę pod tytułem: „W starciu o dziedzictwo Auschwitz Polska padła ofiarą geopolityki Holokaustu". Zadano w niej niewygodne dla gospodarzy uroczystości pytania: jak to jest, że pamięć Zagłady nie jest czczona w byłym obozie Auschwitz, gdzie zginęła co piąta ofiara Holokaustu? Czemu do głosu nie został dopuszczony prezydent Polski, kraju, w którym przed wojną żyło najwięcej zamordowanych Żydów? I jak to jest, że organizatorzy uroczystości, która powinna nieść przestrogę przed powtórzeniem się „ostatecznego rozwiązania", powierzyli główną rolę przywódcy autorytarnego państwa, które jeszcze dziś nie przyznaje się do współdziałania z Hitlerem w pierwszych dwóch latach drugiej wojny światowej?

Takich wątpliwości nie miał najwyraźniej premier Beniamin Netanjahu. – To jeden z największych manipulatorów, którzy wykorzystują Holokaust dla swojej agendy politycznej – oskarża krytyczny wobec niego lewicowy dziennik.

Za półtora miesiąca wybory do Knesetu nie tylko rozstrzygną, czy Netanjahu utrzyma się u władzy, ale też czy uniknie więzienia za korupcję. Dlatego premier chce dzięki uroczystościom poświęconym ofiarom Zagłady zdobyć jak najwięcej punktów: od Putina uzyskać gwarancje współpracy w Syrii, od wiceprezydenta USA Mike'a Pence'a zielone światło na faktyczną aneksję Doliny Jordanu, od prezydenta Macrona uznanie Hezbollahu za organizację terrorystyczną. – Izrael razem z Rosją pracuje nad rozwiązaniem problemów naszego regionu – mówił agencji TASS minister Katz.

Ale ten plan zaczyna się wymykać spod kontroli. Pytania o nieobecność prezydenta Dudy stawia nie tylko „Haarec", nie tylko cała izraelska i światowa prasa, ale też coraz więcej przywódców. W Berlinie do końca analizowano, czy prezydent Steinmeier, który w czwartek będzie przemawiał po Putinie, powinien wystąpić w obronie Polski. Przed takim dylematem stanął też król Hiszpanii Filip VI, który w imieniu wspólnoty międzynarodowej miał zabrać głos w środę na kolacji wydanej przez prezydenta Izraela. Monarcha jako jedyny poza Niemcami szef dużego państwa zachodniego będzie zresztą w Auschwitz 27 stycznia.

– Ameryka jest bardzo zawiedziona możliwym do uniknięcia i niepotrzebnym bojkotem jednego naszego silnego sojusznika przez drugiego naszego silnego sojusznika. Bardzo trudno odnieść się krytycznie do decyzji prezydenta Dudy o rezygnacji z udziału w uroczystościach – mówi agencji Bloomberga Tom Rose, doradca wiceprezydenta Pence'a.

Spośród 49 przywódców, którzy przyjechali do Jerozolimy, tylko przyjazd Putina uzyskał status wizyty dwustronnej. To umożliwia mu prawdziwy objazd Izraela. Większość pozostałych przywódców woli skrócić pobyt do minimum. Prezydent Litwy w ostatniej chwili w ogóle z niego zrezygnował. Podobnie jak przewodniczący Światowego Kongresu Żydów Ronald Lauder.

Gdy w środę przed południem szef izraelskiej dyplomacji Israel Katz witał na lotnisku Ben Guriona królów, prezydentów i premierów, czołowy izraelski dziennik „Haarec" zamieścił na czołówce strony internetowej analizę pod tytułem: „W starciu o dziedzictwo Auschwitz Polska padła ofiarą geopolityki Holokaustu". Zadano w niej niewygodne dla gospodarzy uroczystości pytania: jak to jest, że pamięć Zagłady nie jest czczona w byłym obozie Auschwitz, gdzie zginęła co piąta ofiara Holokaustu? Czemu do głosu nie został dopuszczony prezydent Polski, kraju, w którym przed wojną żyło najwięcej zamordowanych Żydów? I jak to jest, że organizatorzy uroczystości, która powinna nieść przestrogę przed powtórzeniem się „ostatecznego rozwiązania", powierzyli główną rolę przywódcy autorytarnego państwa, które jeszcze dziś nie przyznaje się do współdziałania z Hitlerem w pierwszych dwóch latach drugiej wojny światowej?

Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich