Prezes Najwyższej Izby Kontroli spędza sen z powiek politykom PiS. Partia rządząca najpierw – wbrew różnorakim zastrzeżeniom – przeforsowała Mariana Banasia na to stanowisko, ale teraz kiedy się okazało, że nie jest on do końca krystaliczny, robi wszystko, by go usunąć. Ale Banaś jest właściwie nieodwoływalny. I w PiS o tym wiedzą.
Plan A zakładał, że odejdzie sam. Postawił się jednak samemu Jarosławowi Kaczyńskiemu i dla „dobra Polski" postanowił trwać. Rezygnację wrzucił do kosza i zaczął kąsać. Politycy PiS przekonywali, że mają plan B. Jednak zmian w prawie, które pozwoliłyby na pozbycie się niewygodnego prezesa nie da się zrobić bez współpracy z opozycją. A przecież z „totalnymi" współpracować nie można.
Pozostał plan C. Do akcji wkroczyło CBA, które od wielu miesięcy prowadzi postępowanie w sprawie niejasności w oświadczeniach majątkowych prezesa Izby. Ślimaczyło się ono długo, aż wreszcie w środę nad ranem zarządzono przeszukania w mieszkaniach Banasia i jego rodziny.
Można uznać, że państwo po wielu miesiącach zwłoki wzięło się wreszcie za rozwiązanie problemu. Tylko przyklasnąć takiemu działaniu.
Przeczytaj także: Służby mają nowe dowody ws. Banasia