W poniedziałek wicemarszałek Terlecki dyskretnie podał dalej wpis umieszczony na Twitterze przez wicemarszałka Senatu Marka Pęka. Z wpisu – zakończonego hasłem „niech żyje wolna Białoruś!” – dowiadujemy się, że wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki spotkał się w czasie wizyty na Litwie z „Pani Prezydent Elekt Swietłaną Cichanouską”. Na dowód wicemarszałek Pęk zamieszcza zdjęcie, na którym widzimy wicemarszałka Terleckiego obok Cichanouskiej.
Nie byłoby w tym wszystkim niczego nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że ten sam Terlecki, tę samą Cichanouską wysyłał po pomoc do Moskwy, po tym jak będąca twarzą białoruskiej opozycji była kandydatka na prezydenta kraju zapowiedziała udział w organizowanym przez Rafała Trzaskowskiego wydarzeniu pod nazwą Campus Polska. Terlecki oświadczył na Twitterze, że takiej białoruskiej opozycji to on popierać nie zamierza, dodał, że znajdzie sobie inną opozycję i pouczył Cichanouską, że w Polsce to się rozmawia z rządem, a nie „niedemokratyczną” opozycją. Nota bene takie słowa musiały się Cichanouskiej wydać znajome – w jej kraju również opozycja jest wyłącznie niedemokratyczna, bo monopol na bycie siłą „demokratyczną” ma władza.
Marszałek Terlecki był ze swojego wpisu na Twitterze tak bardzo zadowolony, że zamieścił jeszcze jego wykładnię na Facebooku (czytamy w niej, że Cichanouska „straciła sympatię większości Polaków”), a następnie wysłał do liderki opozycji na Białorusi list, w której pouczył ją, iż „źle przysłużyła się sprawie białoruskiej w Polsce”. Słowo „przepraszam” oczywiście nie padło – biorąc pod uwagę ton listu czy wpisów Terlecki był raczej bliższy żądania przeprosin od Cichanouskiej.
A teraz nagle widzimy wicemarszałka Terleckiego obok Cichanouskiej – pomimo że przecież nie odwołała ona udziału w Campusie Polska, nie napisała sążnistej samokrytyki, ani nie potępiła odejścia polskiej „niedemokratycznej opozycji” od linii jedynie słusznej w naszym kraju partii. To mogłoby wzbudzić pewną konsternację u wszystkich fanów wicemarszałka Terleckiego i jego brawurowej wizji dyplomacji – być może więc dlatego Terlecki temu akurat spotkaniu tweeta nie poświęcił, ograniczając się do zauważenia wpisu Marka Pęka. Nie wiemy czy Terlecki po prostu nie znalazł alternatywnej opozycji na Białorusi, czy też przypomniał sobie, że program partii nie jest jednak programem narodu i że jest też coś takiego jak racja stanu. Możliwa jest też opcja numer trzy: ktoś wreszcie przywołał wicemarszałka Sejmu do porządku. Na przykład wicepremier ds. bezpieczeństwa.
Niezależnie od tego co popchnęło wicemarszałka do działania - dobrze, że do niego doszło, bo kolejny list Terleckiego mógłby wystawiać przyjaźń Polaków z białoruskim społeczeństwem obywatelskim na zbyt ciężką próbę. Teraz należy – niczym w „Rejsie” – złożyć wniosek o przesunięcie kolegi wicemarszałka do sekcji gimnastycznej. Dzięki temu po pierwsze „nabierze jeszcze więcej optymizmu życiowego”, a po drugie – przestanie uprawiać dyplomację. Dla swojego i naszego dobra.