Jacek Nizinkiewicz: Według Krzysztofa Brejzy to służby przeprowadziły wybory. Pora powiedzieć „sprawdzam”

Jeśli za rządów PiS władza nadużywała Pegasusa w stopniu takim, jak twierdzi Krzysztof Brejza, państwo powinno rzucić wszystkie siły do wyjaśnienia tej sprawy. Inaczej musielibyśmy uznać, że europosła PO poniosła fantazja.

Publikacja: 22.10.2024 18:05

Europoseł KO Krzysztof Brejza

Europoseł KO Krzysztof Brejza

Foto: PAP/Paweł Supernak

– To, co się stało w wyborach w 2019 roku, to było przeprowadzenie tych wyborów przez służby specjalne. Służby specjalne opanowane przez ludzi PiS – stwierdził europoseł PO Krzysztof Brejza podczas poniedziałkowego przesłuchania przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa.

Nad tymi słowami nie można przejść do porządku dziennego. Jeśli szef sztabu wyborczego największej partii opozycyjnej był inwigilowany w kampanii przez służby podlegające rządzącym, a następnie wybory parlamentarne wygrała partia władzy, która używała narzędzi podsłuchowych wobec konkurencji politycznej, to przecież niebywały skandal.

Przed komisją ds. Pegasusa nie stawi się Zbigniew Ziobro ani prawdopodobnie nikt odpowiedzialny za inwigilację opozycji

W CBA za rządów PiS „połamała się” płyta z zapisem inwigilacji Brejzy Pegasusem, tak jak wcześniej dowody w sprawie wypadku byłej premier Beaty Szydło. Telefon polityka PO został zainfekowany Pegasusem 40 razy. Prywatne wiadomości skompilowane z innymi publikowano w TVP za rządów PiS. Konkretów Brejza przed komisją podał więcej.

Partia Jarosława Kaczyńskiego nie zaprzecza, że w przypadku Brejzy Pegasusa używano. Zbigniew Ziobro, były prokurator generalny w rządzie PiS, w rozmowie z „Rzeczpospolitą” broni się, mówiąc, że „o tym, kto jest podsłuchiwany, decyduje sąd, na wniosek służb zatwierdzony przez prokuratora”. I dodaje: „Z relacji wiem, że były zeznania, które go obciążały, wskazywały m.in. na możliwą malwersację środków publicznych”.

Jarosław Kaczyński, zeznając przed komisją ds. Pegasusa, mówił o tym, że Brejza broni się, bo dopuścił się „ciężkich przestępstw”, a udowodnienie mu ich zakończyłoby jego karierę. Szkopuł w tym, że żadnych przestępstw Brejzie przez lata rządów PiS nie udowodniono. 

Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, który stwierdził, iż zakres działania sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa jest niezgodny z ustawą zasadniczą, przed jej obliczem nie stawiają się urzędnicy odpowiedzialni za inwigilację, nie stawi się też Zbigniew Ziobro, ale poszkodowani zeznają.

Słowa Brejzy o tym, że wybory w Polsce zorganizowały służby specjalne, bulwersują. Tylko co dalej? Czas powiedzieć „sprawdzam”. 

Czy za rządów KO-Lewicy-Trzeciej Drogi afery z czasów władzy PiS zostaną rozliczone? 

Jeśli Brejza ma rację, że „służby PiS wzorem PRL-owskiej SB walczyły z ówczesną opozycją bezwzględnie i przy pomocy wszystkich dostępnych narzędzi”, a najbliżej obecnych władz TK są ludzie wywodzący się z aparatu represji PRL i z PiS, to by znaczyło, że długie ramię nie tylko Moskwy, ale i Nowogrodzkiej wciąż ma wpływ na losy Polski.

Czytaj więcej

Pegasusem w polityków KO? Trybunał w Strasburgu zbada inwigilację za rządów PiS

Czy sprawa zostanie rozliczona? Nie można oczekiwać w dziesięć miesięcy po zmianie władzy efektów działania prokuratury, bo czasy śledczych na polityczne zapotrzebowanie powinny być już przeszłością. Po słowach o zorganizowaniu wyborów przez służby, wszystkie możliwe organy państwa powinny jednak sprawę wyjaśniać, bo inaczej wyjdzie na to, że prominentnego przedstawiciela największej partii rządzącej poniosła publicystyczna fantazja.

Za rządów PiS państwo dopuściło się nadużyć. Czy za rządów KO, Lewicy i Trzeciej Drogi państwo je napiętnuje i rozliczy? Powinno, jeśli demokracja i wolne wybory mają nie być tylko pustymi hasłami.

– To, co się stało w wyborach w 2019 roku, to było przeprowadzenie tych wyborów przez służby specjalne. Służby specjalne opanowane przez ludzi PiS – stwierdził europoseł PO Krzysztof Brejza podczas poniedziałkowego przesłuchania przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa.

Nad tymi słowami nie można przejść do porządku dziennego. Jeśli szef sztabu wyborczego największej partii opozycyjnej był inwigilowany w kampanii przez służby podlegające rządzącym, a następnie wybory parlamentarne wygrała partia władzy, która używała narzędzi podsłuchowych wobec konkurencji politycznej, to przecież niebywały skandal.

Pozostało 84% artykułu
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Co czeka Andrzeja Dudę? Mógłby jeszcze oddać jakieś przysługi Polsce