Wołodymyr Zełenski przedstawia w Brukseli swój „plan zwycięstwa” w wojnie z Rosją. Bez wątpienia wszyscy mu tego zwycięstwa życzymy; co więcej, choć ukraiński lider coraz częściej tego nie dostrzega, od początku konfliktu Polska chyba najbardziej konsekwentnie ze wszystkich sojuszników stała po stronie Kijowa. I stać pewnie będzie, bo to nasza racja stanu. Trudno jednak nie zauważyć nowych okoliczności, w których rozgrywa się ukraiński dramat i pewnej desperacji Zełenskiego, przysłaniającej mu trzeźwość postrzegania sytuacji międzynarodowej.
Zachód chce szybkiego zakończenia wojny
Pierwszym problemem jest coraz większa determinacja liderów Zachodu, po obu stronach oceanu, by konflikt zakończyć. Koncepcja „pokój za ziemię”, choć dla walczącej Ukrainy trudna, wybrzmiewa nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale i po naszej stronie Atlantyku. Choć może nie aż tak wyraźnie, jak w kręgach trumpowskich. Czy można jednak inaczej zrozumieć słowa kanclerza Scholza w wywiadzie dla ZDF, o pilnej potrzebie omówienia, jak: „wyjść z tej sytuacji wojennej i osiągnąć pokój szybciej, niż się obecnie wydaje”? Czy ktoś ma złudzenia, że Scholz myślał o ukraińskim blitzkriegu?
Czytaj więcej
Sytuacja na froncie radykalnie się zmieniła. Teraz to Rosjanie mogą mieć nadzieję na sukces w obwodzie kurskim - ocenił w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski gen. Waldemar Skrzypczak.
Zwycięstwo Kamali Harris nie gwarantuje dalszego wsparcia USA dla Ukrainy
Inną sprawą jest wynik amerykańskich wyborów. Potencjalne zwycięstwo Trumpa jest łączone z przyspieszeniem końca wojny i to kosztem Ukrainy; ale czy zwycięstwo Kamali Harris rzeczywiście oznacza determinację Waszyngtonu do kontynuacji wojny w nieskończoność? To szkodliwa iluzja; mówią zresztą o tym rosyjscy opozycjoniści. USA nie są zainteresowane totalną klęską Putina i dekompozycją układu sił w Federacji Rosyjskiej. Ryzyko chaosu jest bowiem większą groźbą, niż Putin. Wydaje się, że Zełenski to rozumie, więc intensywnie pracuje nad „planem zwycięstwa”, który w istocie rzeczy jest planem mającym doprowadzić do pokoju, ale na warunkach… Właśnie, czyich? Czy aby ukraińskich?
Czytaj więcej
W Kijowie mówią, że to Amerykanie naciskają na Ukrainę w sprawie obniżenia wieku poborowych. Eksperci uważają, że tego nie da się uniknąć. – Ale skąd weźmiemy na to pieniądze? – pyta kijowski ekonomista.