– Uważam, że w tych przedwojennych czasach prezydentem powinien być ktoś, kto się zna na sprawach bezpieczeństwa – powiedział Radosław Sikorski w TVP Info. Trudno nie zauważyć, że opis ten niezbyt pasuje do Rafała Trzaskowskiego. I jeśli ktoś myśli, że ministrowi spraw zagranicznych tak tylko się wymsknęło, nie chciał tymi słowami wywołać żadnej burzy, a może nawet zaczął ich żałować, gdy tylko sobie uświadomił, jak mogą zostać odebrane, to sam Radosław Sikorski od razu pospieszył z pomocą, rozwiewając wszelkie wątpliwości.
Kogo Radosław Sikorski widzi jako przyszłego prezydenta?
Otóż sam niezwłocznie wrzucił ten wywiad na swoje media społecznościowe. I to dokładnie ten fragment, gdy mówi o pożądanych przymiotach przyszłego prezydenta. Na końcu wyciętego nagrania słychać jeszcze, jak dziennikarka reaguje na tę wypowiedź słowami: „A pan był szefem MON…”.
No właśnie, to nie wygląda na trudną zagadkę, kogo miał na myśli Radosław Sikorski, mówiąc o znaniu się na sprawach bezpieczeństwa. Ale nieco namieszam, pozwalając sobie zauważyć, że odpowiedź nie jest wcale tak jednoznaczna, jak może się wydawać. Bo poza samym Sikorskim, który dotąd raczej próbował skrywać własne prezydenckie ambicje, do tego opisu pasuje też Donald Tusk.
Dlaczego Radosław Sikorski mógł myśleć o Donaldzie Tusku…
Premier już dawno uczynił z tematu bezpieczeństwa swój konik. Jeszcze przed zwycięskimi wyborami z 15 października dużo mówił o wyzwaniach na granicy z Białorusią i potrzebie jedności Zachodu wobec zagrożenia ze Wschodu. Już we wrześniu 2021 r., na kilka miesięcy przed pełnoskalową agresją putinowskiej Rosji na Ukrainę, jako pierwszy polityk Koalicji Obywatelskiej stanął „murem za polskim mundurem” – jak wówczas zwykli mówić tylko politycy PiS i Konfederacji.