„Proponujemy działania, to są nasze inicjatywy. Na przykład wsparcie osób starszych, ocalałych jest dla nas bardzo ważne i w tej dziedzinie będziemy działać” – powiedział kanclerz federalny Olaf Scholz w Warszawie. Jak? Kiedy? Jakimi ścieżkami? O tym się nie zająknął, chociaż świetnie wie, jak gorącym i ważnym tematem nad Wisłą są niemieckie reparacje.
Za mgliste obietnice skrytykowała go nawet niemiecka prasa, a nam wypada dodać: czy można sobie wyobrazić lepszy czas i lepsze miejsce dla złożenia konkretnej propozycji wobec ofiar niemieckich zbrodni niż zmasakrowana w czasie wojny Warszawa, i to w dniu fetowanych szeroko, odnowionych, pierwszych od lat konsultacji rządowych? Komentując to najkrócej, w opinii wielu zainteresowanych Olaf Scholz zlekceważył temat.
Czytaj więcej
– Bezpieczeństwo obu naszych krajów będzie nierozerwalnie powiązane – obiecał po pierwszych od sześciu lat polsko-niemieckich konsultacjach międzyrządowych kanclerz Olaf Scholz. Niemcy chcą zaangażować się w finansowanie Tarczy Wschód, rozważają pomoc w umocnieniu obrony na Bałtyku, a także inwestycje w produkcję uzbrojenia na terenie Polski.
Na czym polega błąd Olafa Scholza
To kompromitujące; więcej, to poważny błąd. Nie po to, także na łamach „Rzeczpospolitej”, przez lata domagamy się znormalizowania relacji między Warszawą i Berlinem, by Niemcy mogli uznać, że z odejściem od władzy Kaczyńskiego trudne tematy rozliczeń za zbrodnie wojenne przechodzą do przeszłości. Nie przechodzą. I nie tylko dokąd żyją nieliczne już ofiary ojców i dziadków Scholza oraz jego kolegów z Bundesrepubliki. Z dnia na dzień jest ich coraz mniej i Scholz powinien rozumieć, że z ich perspektywy niemiecka opieszałość oznacza, że problem ma rozwiązać biologia, a nie eksperci w Berlinie.
Czytaj więcej
Reparacji nie będzie. Osiem dekad po wojnie wciąż czekamy na coś w zamian od Niemców.