Bogusław Chrabota: Panie Scholz, szacunek zamiast lekceważenia

Domagam się tylko wysiłku ze strony demokratycznych Niemiec, by ta garstka, bo tylko 40 tys. wciąż żyjących ludzi, otrzymała dowód elementarnego szacunku, a nie mgliste zapewnienia, że ktoś o nich myśli. Bo myśleć można różnie; choćby z uśmiechem politowania albo fałszywym współczuciem.

Publikacja: 03.07.2024 11:42

Bogusław Chrabota: Panie Scholz, szacunek zamiast lekceważenia

Foto: REUTERS/Lukasz Glowala

„Proponujemy działania, to są nasze inicjatywy. Na przykład wsparcie osób starszych, ocalałych jest dla nas bardzo ważne i w tej dziedzinie będziemy działać” – powiedział kanclerz federalny Olaf Scholz w Warszawie. Jak? Kiedy? Jakimi ścieżkami? O tym się nie zająknął, chociaż świetnie wie, jak gorącym i ważnym tematem nad Wisłą są niemieckie reparacje.

Za mgliste obietnice skrytykowała go nawet niemiecka prasa, a nam wypada dodać: czy można sobie wyobrazić lepszy czas i lepsze miejsce dla złożenia konkretnej propozycji wobec ofiar niemieckich zbrodni niż zmasakrowana w czasie wojny Warszawa, i to w dniu fetowanych szeroko, odnowionych, pierwszych od lat konsultacji rządowych? Komentując to najkrócej, w opinii wielu zainteresowanych Olaf Scholz zlekceważył temat.

Czytaj więcej

Niemcy chcą zadośćuczynić Polsce, broniąc naszych granic. To europejski plan B

Na czym polega błąd Olafa Scholza

To kompromitujące; więcej, to poważny błąd. Nie po to, także na łamach „Rzeczpospolitej”, przez lata domagamy się znormalizowania relacji między Warszawą i Berlinem, by Niemcy mogli uznać, że z odejściem od władzy Kaczyńskiego trudne tematy rozliczeń za zbrodnie wojenne przechodzą do przeszłości. Nie przechodzą. I nie tylko dokąd żyją nieliczne już ofiary ojców i dziadków Scholza oraz jego kolegów z Bundesrepubliki. Z dnia na dzień jest ich coraz mniej i Scholz powinien rozumieć, że z ich perspektywy niemiecka opieszałość oznacza, że problem ma rozwiązać biologia, a nie eksperci w Berlinie.

Czytaj więcej

Jerzy Haszczyński: Rząd Olafa Scholza nie ma wyobraźni w sprawie zadośćuczynienia dla Polaków

A sprawy nie są łatwe. Jak trudne, mówi choćby przypadek mojego 90-letniego ojca, dziecka polskich rodziców, urodzonego w Borysowie nad Berezyną. Jako 10-latek z matką i siostrą został wywieziony do pracy niewolniczej do pruskiego Treuburga. Po wojnie wrócił do Związku Sowieckiego, by w końcu ze swoim ojcem, w drodze repatriacji, trafić do Polski. Po tamtych czasach została w nim ciężka trauma, bolesne blizny, które – im jest starszy – otwierają się coraz częściej. Kiedy przed laty ubiegał się o finansową rekompensatę w Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie, zażądano od niego dokumentów, jakiegoś poświadczenia z lokalnego arbeitsamtu czy innych papierów. Oczywiście nic nie miał. Czymże mogło dysponować 10-letnie dziecko przemielone przez historię toczących śmiertelną walkę totalitaryzmów? Mógł złożyć jedynie oświadczenie, ale to wzbudziło tylko uśmiech urzędników.

Stosunki polsko-niemieckie: Należy naprawić grzechy ojców

Czy brak papieru z nazistowską wroną unieważnia indywidualny wymiar historii, panie Olafie Scholzu? Pomijam piętno, które nosi w sobie wielu ludzi dziedziczących tragedię wojny wywołanej przez pańskich rodaków. Domagam się tylko wysiłku ze strony demokratycznych Niemiec, by ta garstka, bo tylko 40 tys. ludzi, otrzymała dowód elementarnego szacunku, a nie mgliste zapewnienia, że ktoś o nich myśli. Bo myśleć można różnie; choćby z uśmiechem politowania albo fałszywym współczuciem. Niestety pański brak wrażliwości w Warszawie mógł uchodzić właśnie za przejaw tego ostatniego. Byłaby to fatalna lekcja dla Polski i Niemiec na przyszłość.

„Proponujemy działania, to są nasze inicjatywy. Na przykład wsparcie osób starszych, ocalałych jest dla nas bardzo ważne i w tej dziedzinie będziemy działać” – powiedział kanclerz federalny Olaf Scholz w Warszawie. Jak? Kiedy? Jakimi ścieżkami? O tym się nie zająknął, chociaż świetnie wie, jak gorącym i ważnym tematem nad Wisłą są niemieckie reparacje.

Za mgliste obietnice skrytykowała go nawet niemiecka prasa, a nam wypada dodać: czy można sobie wyobrazić lepszy czas i lepsze miejsce dla złożenia konkretnej propozycji wobec ofiar niemieckich zbrodni niż zmasakrowana w czasie wojny Warszawa, i to w dniu fetowanych szeroko, odnowionych, pierwszych od lat konsultacji rządowych? Komentując to najkrócej, w opinii wielu zainteresowanych Olaf Scholz zlekceważył temat.

Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich