Na to, że wymiana ciosów z Lewicą przy okazji odwlekania przez marszałka Sejmu procedowania projektów dotyczących aborcji, złożonych do laski marszałkowskiej przez Lewicę, KO i Trzecią Drogę, okazała się dla niego kosztowna, świadczą sondaże zaufania. Jeszcze niedawno w takich zestawieniach Hołownia przyglądał się reszcie peletonu z bezpiecznej pozycji wyraźnego lidera, a dziś w takich badaniach potrafi go wyprzedzić prezydent Andrzej Duda (CBOS z końca marca) czy Donald Tusk (kwietniowe badanie IBRiS dla Onetu). Hołownia po raz pierwszy w drażliwej społecznie sprawie przyjął bardziej zdecydowaną postawę i odkrył, że w takim przypadku jego czar, urok i zamiana obrad Sejmu w Sejmflix nie wystarczą. W kontekście prezydenckich ambicji Hołowni było to poważne ostrzeżenie. Nic dziwnego, że w wywiadzie, którego marszałek Sejmu udziela Michałowi Kolance, nie przesądza on kwestii startu w wyborach prezydenckich.
Orędzie Szymona Hołowni: Marszałek Sejmu wbija szpile Andrzejowi Dudzie i Donaldowi Tuskowi
Ale Hołownia nie składa też broni, o czym świadczy wygłoszone 2 maja orędzie, którego nie sposób nie odebrać jako próby politycznego kontrataku. Choć w orędziu nie pada ani nazwisko żadnego polityka, ani nazwa żadnej partii, to marszałek Sejmu wyraźnie wbija w nim całkiem grube szpile zarówno obozowi PiS, jak i prezydentowi Andrzejowi Dudzie, a także swojemu koalicjantowi — Donaldowi Tuskowi i KO. Któż bowiem „cynicznie z różnic między Polakami robił sobie sposób na popularność, trampolinę do władzy i wpływów”? Tak, niewątpliwie można to odebrać jako zarzut pod adresem PiS, ale do polaryzacyjnego tanga trzeba dwojga — a drugą stroną tego podziału na „my” i „oni”, który tak nie podoba się marszałkowi Sejmu, jest właśnie KO i Donald Tusk.
Czytaj więcej
Rzeczpospolita, tak jak jej biało-czerwona flaga, to rzecz wspólna, a nie własność tych, którzy nią rządzą - mówił w orędziu z okazji Dnia Flagi marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
Zresztą, gdyby ktoś miał wątpliwości, Hołownia mówi następnie o liniach podziałów — i padają wówczas nie tylko określenia używane przez PiS („różne sorty”, „ci, którzy stali nie tam, gdzie stać powinni”), ale też określenia związane z KO i jej zwolennikami („ciemnogród”). W momencie, gdy wymiana ciosów między Jarosławem Kaczyńskim i Andrzejem Dudą z jednej strony a Donaldem Tuskiem z drugiej trwa w najlepsze — Szymon Hołownia wychodzi na scenę w roli arbitra, który z troski o Polskę apeluje o pokój w czasach niepokoju. To wyraźna próba powrotu do tego typu politycznego dyskursu, który jest znacznie bezpieczniejszy niż angażowanie się w ideologiczne spory.
Szymon Hołownia kusi m.in. budową CPK ponad podziałami
Hołownia z wysokości urzędu marszałka Sejmu, wykorzystując orędzie — narzędzie z repertuaru najważniejszych przedstawicieli władzy — występuje przed Polakami jako ktoś, kto — dla dobra Polski — jest w stanie wzbić się ponad polityczne spory i godzić zwaśnione obozy, które same pogodzić się nie potrafią. Przy czym dość wyraźnie poucza obie strony, że ich zachowanie „w czasach wojny” jest nieodpowiedzialne. I zamiast rozliczeń proponuje pracę dla wspólnego dobra, dając nadzieję nawet na zbudowanie CPK ponad podziałami.