Komisja śledcza jest politycznym widowiskiem i musi mieć pewne elementy dramaturgii. Każdy ze śledczych wie, że ma dwa cele. Nie tylko wyjaśnienie danej sprawy, ale również zdobycie sławy jako ten, kto pogrążył przeciwnika, zadał mu najcelniejszy cios. By użyć języka platform społecznościowych – kto najskuteczniej przeprowadzi „oranie” politycznego konkurenta. Ale chyba we wtorek dostaliśmy zbyt dużą dawkę tych wszystkich czynników.
Do czego Platformie komisje śledcze? Jaką strategię wobec nich przyjęło PiS?
Tym bardziej, że awantura, do której doszło we wtorek na komisji śledczej ds. wyjaśnienia tzw. wyborów kopertowych, jest naturalną konsekwencją strategii, jaką przyjęły dwie największe siły w Polsce. Koalicja Obywatelska obiecała rozliczenie rządów Prawa i Sprawiedliwości oraz powołanie komisji śledczych w tym celu. PiS zaś chce się przedstawić jako ofiara represji politycznych, które nowa władza stosuje wobec poprzedników. Szczególnie dobrze było to widać w zachowaniu przewodniczącego Dariusza Jońskiego i świadka Mariusza Kamińskiego. Ten pierwszy chciał się pokazać jako ten kto każdym kolejnym zdaniem pogrąża Kamińskiego, natomiast ten drugi chciał udowodnić, że jest ofiarą represji.
Czytaj więcej
Były szef MSWiA Mariusz Kamiński opuścił posiedzenie sejmowej komisji śledczej ds. wyborów kopertowych. Przewodniczący komisji Dariusz Joński zapytał świadka, czy podczas spotkania z politykami PiS był pod wpływem substancji odurzających. Po kilku minutach Kamiński wrócił na salę i wznowiono jego przesłuchanie.
Sęk w tym, że sposób działania posła Jońskiego może doprowadzić do wręcz przeciwnego efektu. We wtorek bowiem zachowywał się bardzo arogancko, nawet jeśli wiele razy merytorycznie miał rację.
Co wydarzyło się na posiedzeniu „kopertowej” komisji śledczej?
Już na początku przesłuchania Joński mówił do świadka, który stwierdził, że jest posłem na Sejm RP: - Szanowny panie, to posiedzenie mogło odbyć się w zakładzie karnym, odbywa się tutaj na sali sejmowej, bo pan Andrzej Duda skorzystał z prawa łaski. Muszę powiedzieć, że umówienie się na przesłuchanie nie było łatwe. Zakład karny, prokuratura, inne komisje śledcze... Informuję pana, że pan nie jest posłem, bo został pan prawomocnie skazany. Za chwilę rozpoczniemy przesłuchania. Jeżeli na początku już wprowadza pan opinię publiczną w błąd, mówi pan, kim być może pan chciałby być, ale nie jest, ja muszę jako przewodniczący reagować.