Ciszy nad ciszą wyborczą nie będzie – zresztą coraz trudniej znaleźć obrońcę tego reliktu zamierzchłych czasów, więc nie dziwi, że co wybory wybucha narodowa debata nawet nie tyle nad ciszą wyborczą, ile nad tym, dlaczego nadal nic z nią nie zrobiono i znowu musimy się z nią męczyć.
Czytaj więcej
Cisza wyborcza będzie obowiązywać w Polsce od północy 6 kwietnia do zamknięcia lokali wyborczych 7 kwietnia (planowane jest na godzinę 21).
Cisza wyborcza nie ma dziś sensu?
Tak, to archaiczne rozwiązanie, spełniające swoją rolę (choć i nad tym można dyskutować) w czasach tradycyjnych mediów, gdy debata społeczna toczyła się głównie na łamach drukowanej prasy, a potem po części też w radiu i telewizji. Tak, internet zmienił wszystko. Przestrzegania lokalnej (krajowej) ciszy wyborczej nie da się w globalnej sieci w praktyce dziś wymusić, ale i w teorii straciła ona swój – przyznajmy – dość utopijny sens. Bo jedynie pozornie chodzi w niej o zakaz agitacji wyborczej, tak naprawdę stoi za nią dużo głębsze założenie.
Czytaj więcej
Koalicja Obywatelska przedstawiła projekt przywracający możliwość głosowania korespondencyjnego. Zdaniem PKW zmiany w kodeksie powinny być szersze.
Cisza wyborcza to cień oświeceniowego marzenia o racjonalnych rządach demokratycznych. O rozważnych wyborach, dokonywanych przy urnie przez świadomych i rozeznanych w politycznych możliwościach obywateli. To miał być ten błogi czas na wyciszenie, wyrwanie się spod dyktatu emocji i spokojne przemyślenie demokratycznych opcji. I tak: w erze serwisów społecznościowych i algorytmów, które potrafią naciskać w naszym systemie nerwowym przyciski, z których istnienia nawet nie zdajemy sobie sprawy – cisza wyborcza nie ma już sensu. Co tu dużo gadać: udawanie, że uda nam się jakkolwiek wyciszyć przez jeden dzień przed skreśleniem na karcie wyborczej jest oszukiwaniem samego siebie.