Sprawa Kamińskiego i Wąsika: porucznik Borewicz dałby radę

Akcja policji zorganizowana w celu pojmania Kamińskiego i Wąsika w Pałacu Prezydenckim rozsierdziła pisarzy powieści kryminalnych i uruchomiła wyobraźnię reportażystów.

Aktualizacja: 11.01.2024 06:09 Publikacja: 10.01.2024 13:13

Sprawa Kamińskiego i Wąsika: porucznik Borewicz dałby radę

Foto: PAP/Marcin Obara

„Policja ganiała dziś po Pałacu Prezydenckim skazanego na dwa lata więzienia byłego szefa CBA, który przyszedł schować się u prezydenta, który go nieskutecznie ułaskawił. Ów były szef CBA dostał wyrok za to, że w 2007 roku tak bardzo szukał haków na ministra rolnictwa, że sfałszował dokumenty. Ten minister rolnictwa z kolei wszedł do polityki wysypując zboże na drogi, a trzy lata później popełnił dosyć szemrane samobójstwo. A na Lubimy Czytać dalej p+olą, że „Dawno temu w Warszawie” to nierealistyczna książka, bo czeczeńska mafia miała broń palną, a gangsterzy kupują sobie dom na wsi i robią porwania” – skarży się Jakub Żulczyk. Nie on jeden: „Ale gdybym taki scenariusz wymyślił do »W kręgach władzy«, to by wszyscy mówili, że bez sensu, bo nierealne” – narzeka Remigiusz Mróz. 

Krytyk by tego nie wytrzymał

Rzeczywiście. Proste zestawienie faktów dotyczących Wąsika i Kamińskiego: przestępstwo przekroczenia uprawnień (afera gruntowa), pierwsza instancja, ułaskawienie przez prezydenta przed wydaniem prawomocnego wyroku, decyzja SN o powrocie sprawy do sądu po latach, prawomocny wyrok, ucieczka do Pałacu Prezydenckiego z walizkami, zatrzymanie i doprowadzenia do zakładu karnego na Grochowie via komenda na Grenadierów – wszystko to brzmi w taki sposób, że jako osnowa powieści, nie sprostałoby wymaganiom surowej krytyki literackiej. I znowu coś wolno politykom, a zwykłym ludziom, w tym pisarzom – już nie.

Czytaj więcej

Wąsik i Kamiński zatrzymani. PiS mobilizuje przed marszem 11 stycznia

Domaradzki pociąga za sznurki

Nic dziwnego, że niektórzy próbują ten chropawy scenariusz trochę naprawić, żeby się lepiej czytało i oglądało. Piotr Krysiak, dziennikarz śledczy i kryminalny, autor m.in. „Dziewczyn z Dubaju”, zaczynając od słynnej akcji polskiej policji, która poszukując lwa zbiegłego z cyrku zastrzeliła weterynarza, stawia tezę, że tym razem wszystko się udało, bo policji pomógł SOP oraz kierowca autobusu miejskiego nr 180, ustawiony przy strategicznym wjeździe do Belwederu przez kierowcę – prawdziwego bohatera całej akcji. To on uniemożliwił prezydentowi jazdę z odsieczą z powrotem do pałacu. W opowieści Krysiaka pojawia się też zgodnie z regułami gatunku tajemnicza postać pociągająca za sznurki: „Całą akcję przygotował, koordynował i podpowiadał ministrowi spraw wewnętrznych i administracji Marcinowi Kierwińskiemu... Michał Domaradzki” – pisze dziennikarz.   „To były komendant stołeczny policji i co NIE BEZ ZNACZENIA  koordynator stołeczny transportu miejskiego w warszawskim Ratuszu, odpowiadający m.in za autobusy miejskie (to bardzo ważne) i kandydat (obecny i faworyt i słusznie po tej akcji) na komendanta głównego policji!”. No i wszystko jasne. Spisek się udał.

Czytaj więcej

Mariusz Kamiński rozpoczął głodówkę. "Żądam zwolnienia z więzienia"

Płacz szefowej kancelarii prezydenta

 Momentem zwrotnym całej akcji okazuje się zatarasowanie bramy.  Krysiak widzi to tak: „Z ulicy Goworka wyjeżdża autobus MZA. Sunie powoli mijając ambasadę Rosji w kierunku Alei Ujazdowskich. Kierowca wciska hamulec obok Belwederu zastawiając bramę wyjazdową. Zgodnie z poleceniami z zajezdni wciska światła awaryjne i opuszcza autobus!

W tym samym czasie do prezydenta Andrzeja Dudy dzwoni szefowa jego kancelarii. Prawie płacze. Jest wyraźnie roztrzęsiona i mówi, że policjanci wtargnęli do pałacu i aresztują Kamińskiego i Wąsika. Prezydent podrywa ochronę i chce wrócić do Pałacu żeby zapobiec aresztowaniu, ale ten... autobus.... stoi na bramie wjazdowej do Belwederu...”

Czytaj więcej

SOP wpuścił policję do Pałacu Prezydenckiego. Czarzasty: SOP nie chroni przestępców

Współcześni bohaterowie powinni się wykazywać pewna dozą realizmu w działaniach. A cała historia mogłaby się wydarzyć tylko w klasyce polskiego kryminału lat 70-tych. I jak tu się dziwić rozgoryczeniu autorów pozostających przy fikcji literackiej? Może gdzieś w krajach skandynawskich ma to sens, ale w Polsce fikcja jeszcze długo nie dorówna rzeczywistości.

„Policja ganiała dziś po Pałacu Prezydenckim skazanego na dwa lata więzienia byłego szefa CBA, który przyszedł schować się u prezydenta, który go nieskutecznie ułaskawił. Ów były szef CBA dostał wyrok za to, że w 2007 roku tak bardzo szukał haków na ministra rolnictwa, że sfałszował dokumenty. Ten minister rolnictwa z kolei wszedł do polityki wysypując zboże na drogi, a trzy lata później popełnił dosyć szemrane samobójstwo. A na Lubimy Czytać dalej p+olą, że „Dawno temu w Warszawie” to nierealistyczna książka, bo czeczeńska mafia miała broń palną, a gangsterzy kupują sobie dom na wsi i robią porwania” – skarży się Jakub Żulczyk. Nie on jeden: „Ale gdybym taki scenariusz wymyślił do »W kręgach władzy«, to by wszyscy mówili, że bez sensu, bo nierealne” – narzeka Remigiusz Mróz. 

Pozostało 81% artykułu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich