Nowa koalicja rządząca wysłała wyraźny sygnał prezydentowi Andrzejowi Dudzie, że nie będzie grać według zaproponowanego przez niego scenariusza. We środę z Pałacu Prezydenckiego do Sejmu wpłynęły dwa dokumenty: wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy okołobudżetowej (w skrócie: weto) oraz nowa ustawa okołobudżetowa wykreślająca finansowanie mediów publicznych z budżetu.
Dlaczego Donald Tusk zdecydował się przesunąć 3 mld zł z mediów publicznych na onkologię
Ale wbrew apelowi Dudy, by Sejm zajął się jego projektem niezwłocznie, komunikat marszałka Szymona Hołowni był jednoznaczny: dodatkowego posiedzenia Sejmu nie będzie. Posłowie spotkają się dopiero w drugim tygodniu stycznia.
Jeszcze mocniej głos zabrał premier Donald Tusk, który ogłosił, że to rząd skieruje do Sejmu nową wersję ustawy okołobudżetowej, w której sporne 3 mld zł, które mogły iść na TVP i Polskie Radio, trafią na onkologię (to starty postulat Platformy jeszcze z czasów rządów PiS, by te miliardy zamiast na propagandę szły na leczenie nowotworów i chorób rzadkich). W dodatku podwyżki, które były zapisane w ustawie okołobudżetowej, i tak będą, tyle że wstecznie, i nauczyciele czy inni nimi objęci nie mają się co obawiać o swoje pensje.
To pokazuje, że nowa koalicja postanowiła de facto zignorować prezydenckie weto i propozycję nowej ustawy okołobudżetowej. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że wie, że prezydentowi trudno będzie zawetować po raz drugi rządową propozycję przepisów, jeśli uwzględniony zostanie jego postulat, by pieniądze nie szły na media w obecnym kształcie. A równocześnie nowa koalicja symbolicznie upokorzy prezydenta, jeśli będzie pracować nie nad projektem Dudy, ale nad nowym projektem rządowym. Ale to nie jedyny powód. Tusk i Hołownia wiedzą doskonale, że na dłuższą metę spór o media publiczne jest przez PiS nie do wygrania. Bowiem zupełnie inaczej wygląda w tej sprawie perspektywa krótko- i długofalowa.