Kwestia aborcji, po wyroku Trybunału Konstytucyjnego i masowych demonstracjach kobiet w 2020 roku, to nie jest tylko „jedna z wielu kwestii do załatwienia po rządach PiS”. Szczególnie, że przez całą kampanię wyborczą partie demokratyczne jednoznacznie dawały do zrozumienia, że dostęp do aborcji do 12 tygodnia życia płodu, jest po ich zwycięstwie oczywisty. Trzecia Droga co prawda cały czas forsowała pomysł referendum w tej sprawie, ale wobec przewagi Koalicji Obywatelskiej (KO) i Nowej Lewicy (NL), sprawa wydawała się być załatwiona. Jak się okazuje – nie była.
Spór o aborcję. Ustawy ratunkowej nie ma
W umowie koalicyjnej zapisano jedynie, że nowa większość będzie chciała unieważnić wyrok Trybunału, eliminujący przesłankę nieusuwalnej wady płodu z katalogu legalnych przyczyn przerwania ciąży. To oznacza, że – co najwyżej – nastąpi powrót do czasów tzw. „kompromisu aborcyjnego”. A to zdecydowanie za mało w stosunku do oczekiwań społecznych, a w szczególności poglądów wyborców i wyborczyń KO i NL, którzy nie będą się zastanawiać czy Kosiniak-Kamysz z Hołownią pozwolili Tuskowi na realną zmianę, czy nie.
Czytaj więcej
Zapis o unieważnieniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku w sprawie aborcji znalazł się w zapisach umowy koalicyjnej podpisanej w piątek przez liderów Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy.
Partia Razem nie przystępując do nowej rządowej koalicji, jako podstawową przyczynę takiej decyzji podała, że nie może zaakceptować braku zgody na wpisanie do umowy koalicyjnej choćby tzw. ustawy ratunkowej, czyli depenalizującej pomoc przy przerwaniu ciąży. To pierwszy znak, że aborcyjna klątwa polskiej polityki działa w najlepsze.
Referendum dla aktywistek
A skoro tak, to pewnie czekają nas kolejne lata zmagań środowisk kobiecych z politycznymi liderami – tym razem tymi demokratycznymi. Kto wygra taką walkę? Paradoksalnie – w sytuacji, w której jak ogłosił Włodzimierz Czarzasty „w tej koalicji szans na przegłosowanie legalnej aborcji nie ma” – być może aktywistki poważnie potraktują pomysł referendum. A to zagwarantuje całemu społeczeństwu kolejną światopoglądową wojnę i walkę o sumienia obywateli i obywatelek. Może w jej cieniu inne problemy znikną?