Michał Szułdrzyński: AI w kampanii Łukasza Mejzy: innowacja czy dezinformacja?

Wprowadzając do Sejmu Łukasza Mejzę, Prawu i Sprawiedliwości znacznie trudniej będzie oburzać się na to, że przebywający w areszcie były polityk Platformy Obywatelskiej przyjął mandat europosła. WP ujawniła tajemnice kampanii posła PiS.

Aktualizacja: 09.11.2023 22:13 Publikacja: 09.11.2023 14:39

Poseł PiS Łukasz Mejza

Łukasz Mejza

Poseł PiS Łukasz Mejza

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Poseł PiS Łukasz Mejza ma prawo czuć się rozczarowany. Wszyscy niby chwalą, na prawo i lewo, zastosowanie sztucznej inteligencji (AI) w różnych dziedzinach życia, a jak on się nią posłużył w kampanii, to spada na niego fala krytyki. Rzeczywiście, przedsiębiorstwa, które znajdują nowe zastosowania AI, szybko zyskują na wartości, codziennie odbywają się na całym świecie dziesiątki konferencji o zastosowaniu sztucznej inteligencji w różnych branżach – od edukacji, przez medycynę, dziennikarstwo aż po wojsko. A gdy w kampanii niezwykle innowacyjnego posła Mejzy – jak wynika z dziennikarskiego śledztwa Wirtualnej Polski – miano wykorzystywać sztuczną inteligencję do stworzenia fałszywych profili użytkowników mediów społecznościowych, wybucha od razu afera.

Czytaj więcej

Łukasz Mejza dostał się do Sejmu. Za jego sukcesem miała stać siatka fikcyjnych kont w internecie

Dlaczego kampania wyborcza Łukasza Mejzy znalazła się pod lupą dziennikarzy?

Ale żarty na bok, bo sprawa jest poważna. Opisany przez WP przypadek może stać się bowiem podręcznikowym przykładem dezinformacji prowadzonej przez nowoczesne środki masowej komunikacji. Sieć kont udających media lokalne czy też mieszkańców okręgu wyborczego, w którym startował Łukasz Mejza, stworzyły mechanizm oszukujący algorytmy platform społecznościowych. W rzeczywistości były to fikcyjne konta posługujące się fałszywą tożsamością i często zdjęciami wygenerowanymi przez sztuczną inteligencję. Generując sztuczny ruch na sztucznych kontach, sprawiały, że materiały częściej wyświetlały się realnym użytkownikom. I tak relacje z konferencji czy wypowiedzi posła miały wręcz milionowe zasięgi dzięki korzystaniu z tego sztucznego lewarowania ruchu na społecznościowych platformach. Mogło to pomóc dostać się do sejmu politykowi, który przegonił z ostatniego miejsca innych kandydatów o kilkaset głosów.

Badania pokazują, że fejkniusy rozchodzą się w sieci wielokrotnie szybciej niż prawdziwe wiadomości, a informacje o rzeczach, które wywołują gniew i złość, znacznie szybciej od tych, które sprawiają nam przyjemność

Dlaczego zamiast zachwytu nad korzystaniem z nowoczesnych technologii wyniki dziennikarskiego śledztwa wywołują oburzenie? Bo to dokładnie te same metody, którymi sieje się dezinformację. Badania pokazują, że fejkniusy rozchodzą się w sieci wielokrotnie szybciej niż prawdziwe wiadomości, a informacje o rzeczach, które wywołują gniew i złość, znacznie szybciej od tych, które sprawiają nam przyjemność.

To dlatego w czasie pandemii sieć stała się wylęgarnią najdziwniejszych teorii spiskowych; dlatego największe platformy społecznościowe zamykały miliony kont powiązanych z siatką QAnon, która kolportowała polityczne teorie spiskowe związane z amerykańską polityką. Niekiedy prowadziły one do całkiem realnych tragedii, np. gdy jeden z wyznawców uwierzył, że za Hilary Clinton stoi siatka pedofilów dokonująca obrzydliwych przestępstw w podziemiach pizzerii Comet Ping Pong w Waszyntonie i wtargnął tam z karabinem maszynowym, by uratować rzekomo krzywdzone dzieci. Taki sam był później mechanizm rozsiewania dezinformacji w sprawie rosyjskiej agresji na Ukrainę, a teraz w sprawie konfliktu w Strefie Gazy.

Co mają wspólnego sprawy Łukasza Mejzy z PiS i Włodzimierza Karpińskiego (niegdyś w PO)

Gdyby jeszcze trafiło na kogoś innego niż poseł Łukasz Mejza, to oburzenie w sieci byłoby mniejsze. Ale WP wcześniej opisała mechanizm biznesowy tego polityka, który miał się opierać na namawianiu bliskich nieuleczalnie chorych osób do niesprawdzonych, ale bardzo drogich terapii medycznych.

W dodatku jedno z fałszywych kont wspierających Mejzę posługiwało się zdjęciem chorej na białaczkę Ukrainki, wykradzionym z serwisu, na którym zbierała pieniądze na leczenie. W takiej sytuacji PiS, którego posłem został Mejza, znacznie trudniej będzie się oburzać na Platformę, której były polityk, Włodzimierz Karpiński, przebywając w areszcie, wyraził zgodę na objęcie mandatu europosła.

Poseł PiS Łukasz Mejza ma prawo czuć się rozczarowany. Wszyscy niby chwalą, na prawo i lewo, zastosowanie sztucznej inteligencji (AI) w różnych dziedzinach życia, a jak on się nią posłużył w kampanii, to spada na niego fala krytyki. Rzeczywiście, przedsiębiorstwa, które znajdują nowe zastosowania AI, szybko zyskują na wartości, codziennie odbywają się na całym świecie dziesiątki konferencji o zastosowaniu sztucznej inteligencji w różnych branżach – od edukacji, przez medycynę, dziennikarstwo aż po wojsko. A gdy w kampanii niezwykle innowacyjnego posła Mejzy – jak wynika z dziennikarskiego śledztwa Wirtualnej Polski – miano wykorzystywać sztuczną inteligencję do stworzenia fałszywych profili użytkowników mediów społecznościowych, wybucha od razu afera.

Pozostało 83% artykułu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich