- Wiecie co my teraz zrobimy? Przedłużymy ten zakaz mimo ich niezgody, mimo braku zgody Komisji Europejskiej. Tu i teraz z Ełku mówię wszystkim rolnikom w całej Polsce: przedłużymy zakaz wwozu ukraińskiego zboża – grzmiał premier Mateusz Morawiecki, ogłaszając kolejny sukces Polski zbliżony rozmiarami do słynnego 1:27 rządu Beaty Szydło w Brukseli. Sukcesem jest bowiem to, że gdy – niespodziewanie – Komisja Europejska nie przedłużyła embargo na wwóz ukraińskiego zboża do pięciu sąsiadujących z Ukrainą krajów UE (w tym Polski), premier tupnął i pokazał Brukseli język. Zaiste – Talleyrand poczułby się zawstydzony tym, jak sprawna w zakulisowych rozgrywkach dyplomatycznych jest ekipa Prawa i Sprawiedliwości.
Czytaj więcej
Po ogłoszeniu decyzji Komisji Europejskiej o zdjęciu embarga na import ukraińskiego zboża szef polskiego rządu powiedział, że mimo to Polska embargo utrzyma. - Nie będziemy słuchać Berlina, bo to jest w interesie polskiego rolnika - zapowiedział Morawiecki. Politycy opozycji zarzucają rządowi nieudolność.
„Sukces” polskiej dyplomacji w Brukseli - premier Mateusz Morawiecki przewraca szachownicę w Ełku
Oto bowiem mając w UE swojego komisarza ds. rolnictwa (!) (Janusz Wojciechowski – możecie państwo nie kojarzyć, bo odkąd mamy problem z ukraińskim zbożem, stara się nie rzucać w oczy); mając atut w postaci bycia hubem logistycznym dla walczącej z Rosją Ukrainy (!!); mając drugi atut w postaci przyjęcia ponad miliona uchodźców z Ukrainy (!!!) i będąc niezwykle ważnym w obecnej sytuacji geopolitycznej państwem flanki wschodniej Zachodu, Warszawa nie jest w stanie sprawić, by w sporze wokół ukraińskiego zboża UE, której członkiem jesteśmy my, a nie Ukraina, przychylniej spojrzała na interesy polskie niż ukraińskie. Zaiste mistrzowsko rozegraliśmy tę partię – z tym że zamiast zadać mata w ostatnim posunięciu, premier w Ełku przewrócił szachownicę i zaczął rzucać bierkami.
Na szczęście w Ełku premier i cała nasza dyplomacja nie mają sobie równych
Po ośmiu latach rządów PiS dyplomację robią Donald Tusk i Michał Kołodziejczak
A żeby dopełnić obraz swojego sukcesu, premier był łaskaw zauważyć, że tak naprawdę jeśli ktoś w Brukseli mógł coś załatwić to najwyraźniej tylko Donald Tusk z Michałem Kołodziejczakiem. Tak, ten Tusk, który nie rządzi w Polsce od 2014 roku i ten Kołodziejczak, który w ogóle nigdy nie rządził i nie zajmuje ani nie zajmował nigdy żadnego stanowiska w administracji ani dyplomacji. Ale tak, po ośmiu latach rządów PiS tylko ci dwaj byli w stanie zrobić coś metodami dyplomatycznymi – tak wynika ze słów premiera, który przedstawiając opisany powyżej sukces, napomknął o klęsce liderów PO i Agrounii.